Często słyszę o tym, że nie potrzeba nam dużych baterii w autach EV. Że za chwilę stacji ładowania będzie tyle że spokojnie mała bateria wystarczy. 

Czy się z tym zgodzę? Otóż, NIE.

Według mnie i zapewne dużej większości użytkowników aut elektrycznych człowiek lubi mieć. Lubi mieć fajne auto, lubi mieć gadżety, i wreszcie lubi mieć zasięg. 

Zasięg to coś co determinuje często decyzję o zakupie. Znam ludzi którzy powtarzają jak mantrę „Ja nie potrzebuję dużej baterii w aucie, tylko niech zrobią więcej ładowarek i będzie git” 

Czy mówią prawdę? Raczej nie! Na pewno nie.
Bo zasięg daje komfort, o czym przekonałem się wielokrotnie. Co z tego że mam Taycana czy innego e-Trona, jeśli jadąc w trasie po autostradzie prądu starczy mi na 250 km. Ja lubię się zatrzymywać dość często, podczas długich tras. Kawa, siku, pies (również siku), picie, jedzenie... ok, jest mnóstwo rzeczy które i tak robimy podczas podróży, nawet jeśli nie jedziemy EV, nie ma więc problemu jechać elektrykiem i podczas tych wszystkich dłuższych czy krótszych przerw ładować auto. Ale...

Dobra i duża bateria to podstawa dobrego elektryka. Mimo że zajmuje się EV już 10 lat, zdania nie zmieniłem i ciągle uważam że bateria to podstawa komfortowego podróżowania a granica 400 km jest celem do którego powinni dążyć wszyscy producenci aut elektrycznych. 400 km przejechane z prędkością 130 km/h. Przy takim założeniu większość kierowców elektryków będzie super szczęśliwa. 

Większość tych których znam i tak zatrzymuje się co 300-350 km na małą przerwę. Ci którzy jadą 1000 km i „sikają do butelki”, niech pozostaną przy swoich TDI, oni się nie zmienią i szkoda im tłumaczyć i przekonywać jakie są zalety auta elektrycznego.

Zaznaczam, że mowa tu o autach, czy rodzinach posiadających jedno auto. Zaraz podniosą się krzyki, że przecież po co duża bateria w małym miejskim EV. Pełna zgoda, ale po pierwsze w tym kraju mało kogo stać na nowe EV, nawet na to w miarę tanie, po drugie, gro ludzi ma jedno auto, które służy do wszelkich celów związanych z przemieszczaniem się rodziny, również tym wakacyjnym, często na odległości tysięcy kilometrów w obie strony. Tak więc nie oceniam małych aut, są fajne, ale to margines sprzedaży, przynajmniej w PL.

Nie fantazjujmy zatem o zasobności Polaków, bo jesteśmy biednym narodem i większość z nas jeśli w ogóle kupi EV, będzie chciało aby było ono autem uniwersalnym, do miasta i w trasę. 

Dlatego moim zdaniem 400 km w trasie da zadowolenie większości kierowców. 
Ostatnio rozmawiałem z człowiekiem jeżdżącym elektrycznym Citroenem z baterią coś koło 40 kWh. Troje dzieci, czwarte w drodze. Był tym autem nawet za granicą, ale ładowanie co 160-170 km zupełnie mnie nie przekonuje. To jakaś masakra i choć jestem wielkim zwolennikiem EV, nie jestem masochistą który ładowałby się, co taki krótki odcinek drogi. 

Zazwyczaj staram się przejechać około 300-350 km miedzy ładowaniami. To taki mój komfort wypracowany i przetestowany prze lata jazdy EV.
170 km, to zdecydowanie zbyt często!

Dzisiejsze EV są coraz lepsze, ale po pierwsze bardzo drogie, choć co dziś nie jest drogie, nawiasem mówiąc. Po drugie dają one frajdę i to niesamowitą, ale nie oszukujmy się, Taycan za 800 tys. zł, który jest w stanie zrobić 300 km na ładowaniu? To chyba lekki  niedosyt. Zdaje się że Mercedes obrał dobrą drogę, bo w swoich modelach, choć mega drogich, montuje naprawdę przyzwoite baterie. Czasami nawet ponad 100 kWh, a to już daje naprawdę dobry komfort podróżowania.

Jaki powinien zatem być idealny EV w dzisiejszych czasach? To jakby mix rożnych modeli, bo nie ma jednej marki, która idealne auta robi.

Idealny EV? 
To auto dość duże, myślę, że 5 osobowe w zupełności wystarczy. Duży bagażnik, a najlepiej dwa, jak na przykład w Tesli Model S czy Y, takie rozmiary bagażników są super, a szczególnie docenimy to podczas długich wyjazdów na wakacje.
Bateria, właśnie to jest najważniejsze! (przynajmniej dla 95% chcących EV kupić), duża w granicach 85-105 kWh (w zależności od wielkości i masy auta) z napędem na tyle wydajnym, aby ten komplet zapewnił 400 km na spokojnie przejechanych w trasie. 

Auta bliskie ideału to dziś Tesle, czyli auta amerykańskiego producenta, którymi podróżuję od lat po całej Europie. Można je kochać lub nienawidzić (znam takich, choć ich nie rozumiem), jednak to właśnie ta marka daje realny komfort podróżowania, a oprócz dobrych zasięgów, mamy również najlepszą, według mnie, sieć ładowania, czyli teslowe Superchargery, których w Europie przybywa, można powiedzieć lawinowo. Może nie w Polsce, ale nasz rynek to osobny temat, na osobny artykuł.

Mamy więc Teslę Model 3 Long Range z baterią 82,1 kWh, która to jest w stanie bez trudu przejechać 400 km po europejskich autostradach.
Mamy również Model Y, który może 400 km nie zrobi ale będzie bardzo blisko tej granicy. 

Jeśli okaże się że po lifcie, który właśnie się dzieje, w przypadku Modelu 3 wersja LR dostanie jeszcze większa baterię, mówi się o 87 kWh brutto. Dostaniemy do naszego użytku około 83 kWh. Przy zużyciu, jakie osiągnąłem na wakacyjnym wyjeździe do Apulii we Włoszech, czy na chorwacki Peljesac, które to oscylowało średnio w okolicach 18 kWh/100 km mamy rewelacyjny wynik 460 kilometrów na ładowaniu przy jeździe w trasie. Zakładając jednak, ze nowa trójka będzie jeszcze wydajniejsza niż obecne wersje a jej współczynnik oporu powietrza lepszy, można prognozować nawet 480 km zasięgu, a to już prawdziwa rewelacja, przynajmniej dla mnie.

Kolejnym krokiem Tesli ma być lift Modelu Y (Project Juniper) który zapewne spowoduje również dodanie większej baterii do Modelu Y. Jeśli tak się stanie i zakładając różnicę w zasięgu Modelu 3 i Y w wersjach Long Range wynoszącą około 11 %, możemy liczyć na to, że nowy Y zrobi w trasie ponad 410 km na jednym ładowaniu. To również jest super wynik, jak na tych rozmiarów auto, a jeśli napęd zostanie nieco usprawniony można będzie liczyć nawet na nieco ponad 430 km. 
Dla mnie brzmi rewelacyjne, i już się nie mogę doczekać, również tego, kiedy konkurencja Tesli w końcu weźmie się do roboty i zacznie pracować nad realnym zasięgiem swoich aut. Tak aby dać klientowi możliwość przejechania przy prędkości 130 km/h magicznej bariery ponad 400 km bez ładowania...