Co jest lepsze – wymiana baterii czy ładowanie samochodu elektrycznego?

Wyobraź sobie taki scenariusz: bateria w Twoim elektrycznym samochodzie się rozładowuje, a Ty wjeżdżasz na stację, gdzie w ciągu kilku minut automat wymienia ją na w pełni naładowaną. Brzmi jak scenariusz z filmu science fiction? Nie do końca.
https://www.youtube.com/watch?v=1k_CBgR_tj8
Data publikacji: 2024-03-10 https://www.youtube.com/watch?v=1k_CBgR_tj8
@Tesla 2137: W "dizelku" i w ogóle w każdym ... 12.03.2024

Miłosz

Data dodania: 2024-03-10

W Chinach firma NIO wprowadziła już ponad 1200 stacji wymiany baterii, znanych jako NIO Battery Swap, czym zmieniła oblicze ładowania samochodów elektrycznych.


Wymiana baterii – pomysł stary, ale jary


NIO nie ogranicza się do Chin. Firma jest już obecna w niektórych krajach europejskich i planuje ekspansję na kolejne rynki. Wprowadzenie aut NIO do sprzedaży oznacza zarazem przybliżenie innowacyjnego podejścia do ładowania „elektryków” – za pomocą stacji NIO Battery Swap. 


Idea wymiany baterii nie jest nowa. Już dekadę temu nad podobnym rozwiązaniem myślało Renault i nawet zaoferowało pierwsze modele elektryczne z leasingowaną baterią w celu obniżenia kosztów zakupu samochodu. Izraelska firma Better Place, pomimo budowy sieci stacji wymiany baterii dla Renault Fluence ZE, zbankrutowała. Tesla również rozważała ten model użytkowania „elektryków”. NIO zaś wprowadziło pomysł w życie w Chinach. 


Czy NIO zmieni reguły gry?


Media, nazywając NIO rewolucjonistą w elektromobilności, rozpaliły wyobraźnię publiczności. Zaczęto znacznie wybiegać w przyszłość i sugerować, że jeśli wszystkie firmy produkujące samochody elektryczne zdecydowałyby się na współpracę w tym zakresie, można by globalnie rozpowszechnić stację wymiany baterii. Współpraca na taką skalę wymagałaby jednak porozumienia między konkurentami i podziału technologii, co w kapitalistycznym świecie zakrawa o utopię.


Chociaż upowszechnienie pomysłu wymiany baterii zamiast ładowania może wydawać się niektórym nierealne, to właśnie innowacje takie jak te wprowadzane przez NIO mają szansę  krok po kroku zmieniać przyszłość elektromobilności. Czy NIO Battery Swap będzie iskrą, która rozpali rewolucję, czy pozostanie wyjątkiem potwierdzającym regułę, czas pokaże.


My tymczasem zostawmy na chwilę polityczno-biznesowe roszady i przyjrzyjmy się, jak oba warianty – wymiana baterii i ładowanie samochodu elektrycznego – wypadają w porównaniu. Do testu wykorzystano NIO EL7 i Volvo C40.











Komentarze (7)

0/10
  • antyelektryk
    odpowiedz

    Obejrzałem filmik o wynalazku wymiany baterii, która nie należy (kuriozum!!!) do właściciela samochodu, ale jest za opłatą miesięczną wypożyczana. Wiem, że były już takie próby w Danii i w Izraelu i...upadły. A teraz pytanie, czy jadąc tą samą trasą spalinówką wpadłoby komuś do głowy szukać w aplikacjach, śmacjach, itp gdzie będą stacje paliw i czy jest na nich potrzebne paliwo? I, czy gdzieś by trzeba nadrabiać kilkadziesiąt kilometrów, że by znaleźć stację? A przy prędkości 120km/h, to pokonując 1400 km do Warszawy wystarczyłby jeden parominutowy postój na stacji paliw, żeby do pełna zatankować, a przy prędkości 140-160km/h i więcej, góra dwa i już do Warszawy można by spokojnie dojechać. Oczywiście zakładam, ze podróż rozpoczęlibyśmy z pełnym bakiem. Reasumując, naprawdę nie wiem, czym tu się podniecać? Chyba tylko (powtarzam to wielokrotnie) totalnym utrudnianiem sobie życia.

    • Max

      Albo jestes trollem albo oderwany od rzeczywistosci albo nigdy nie jezdziles elektrykiem. Zaznacz odpowiednia odpowiedz. Wiem, ze to trudne ale sprobuj sobie wyobrazic, glupota jest to, ze musisz zajezdzac na jakas stacje po to aby moc jezdzic samochodem. Ja dzisiaj "zatankowalem" ze slonca ze swojej instalacji fotowoltaicznej.

    • antyelektryk

      @Max: Chyba to Ty jesteś trollem i oderwanym od rzeczywistości osobnikiem jednocześnie. Podajesz przykład przy poruszaniu się dookoła własnego komina, a nie na 1400 kilometrowej trasie. A to, że masz możliwość zatankowania, jak to nazywasz, ze "słońca", to po pierwsze musisz mieć własny dom, a nie mieszkanie (znakomita większość nie mieszka w willach), a po drugie wydać na instalację fotowoltaiczną masę pieniędzy, żeby potem "tankować za darmo". A najciekawsze, jest to, że: primo: kiedy się inwestycja zwróci, tym bardziej, że w pochmurny dzień, w dodatku w zimie nie będzie to już za darmo, a secundo: to jest dobre, jak kręcisz się tylko wokół własnego domu, a nie jedziesz w dalszą trasę. Chciałbym widzieć, jak "zatankujesz" swojego elektryka "za darmo ze słońca" będąc np 500 km od domu. Na koniec; owszem jeździłem pożyczonym elektrykiem, fakt, jeździ się fajnie, ale wiedza o czasie na uzupełnianie w nim energii, dostępności i ilości stacji ładowania, a jeszcze nierzadko potrzebnych do tego aplikacji, śmacji, abonamentów itp, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że musiałbym na głowę upaść, żeby kupić taki samochód.

    • PolakzPolski

      @Max nie dyskutuj z tym ruskim trollem, miłośnikiem rosyjskich pól naftowych.

    • antyelektryk

      @PolakzPolski: A ten znowu swoje "ni przypiął, ni przyłatał". Tak jakby tylko ruscy mieli pola naftowe i nikt więcej. Ty chyba musisz mieć naprawdę jakiegoś ruskiego agenta w rodzinie, albo sam nim jesteś, bo ciągle tylko powtarzasz te same farmazony, chyba po to, żeby odwrócić od siebie uwagę. Dla niewtajemniczonych: ten niby Polak powtarza te pseudoargumenty o ruskich agentach w każdym komentarzu do każdych artykułów, w kontrze do postów przeciwników samochodów elektrycznych.

    • Tesla 2137

      Ale w dizelku nie zjesz 3 obiadów, nie wypoczniesz, nie spotkasz koz i nie dotkniesz trawy, a przez pełny pęcherz będzie nerwowy i doprowadzisz do wypadku.

    • antyelektryk

      @Tesla 2137: W "dizelku" i w ogóle w każdym samochodzie spalinowym zjem tyle obiadków, ile chcę, mogę zjeżdżać na boczne drogi i spotykać nie tylko kozy, wysikać się też zawsze się mogę, zjeżdżając na parking, czy po prostu w las. Różnica jest taka, że knajpy i bary ja wybieram i nie jest to zależne od tego, czy jest tam stacja paliw, czy nie, a tym bardziej jakaś ładowarka. Kiedy mi się nie śpieszy, zawsze mogę odpocząć w jakimś fajnym miejscu, gdzie nie muszę mieć żadnych punktów zasilania akumulatora i stacji paliw, a kiedy się spieszę, tankuję w parę minut i dalej w drogę. Różnica jest, jak między niebem, a ziemią.

Autor

Miłosz

Od kilku lat tworzę treści dla mediów online i tradycyjnych. Przygodę z dziennikarstwem rozpocząłem od pracy w lokalnym, miejskim portalu internetowym. Dziś piszę m.in. dla Bezprawnika.pl, Biotechnologii.pl i News4Media. Wolny czas spędzam na przeglądaniu YouTubea w poszukiwaniu ciekawostek zarówno o świecie dawnym, jak i współczesnym. Chętnie sięgam również po dobrą książkę – tak kryminał, jak i literaturę faktu.

Ostatnie komentarze

Pozostaje przenieść fabrykę do Polski, nie ... 14.05.2024
Hm, ale piszecie, że zielone światło. Ale: 1. ... 14.05.2024