Albo Orlen nie radzi sobie z elektromobilnością, albo robi takie rzeczy celowo? Oto jest pytanie. Dodatkowo zatrudnia niekompetentnych i bez ogródek można powiedzieć chamskich pracowników.

Sytuację opisał mi dziś mój wieloletni czytelnik i dobry kolega. Podróżował swoim Modelem 3 Long Range, mając w planie ładowanie na dwóch szybkich stacjach naszego narodowego giganta paliwowego czyli Orlenu.

Pierwszy przystanek wypadł na stacji Mop Pawliki-Stacja Paliw Orlen i oczywiście ładowarka, która miała posłużyć do uzupełnienia energii w Modelu 3. Niestety AWARIA!, uniemożliwiła całą misterną operację naładowania auta. Choć w aplikacji stacja miała działać bez problemu, poniżej screen z aplikacji, po podpięciu auta działy się cuda. Skoki napięcia, auto wariowało wyrzucając mnóstwo błędów. A stacja raportowała ogólną awarię, nawet nie pojedynczego złącza CCS, do którego była podpięta Tesla a całej stacji i wszystkich złącz.

Trudno, Model 3 ma tą zaletę, że zasięg auta pozwala pominąć niektóre przystanki. Nasz czytelnik, lekko wkurzony, ruszył w dalszą drogę, z zamiarem naładowania się na Mop Sople (nazwa adekwatna do dzisiejszej pogody). Kiedy tam dotarł, jakież było jego zdziwienie, gdy na tym Orlenie stacja również nie była czynna (AWARIA, PO RAZ KOLEJNY!), a na prośbę klienta o pomoc, pracownik stacji stwierdził, że ładowarka to nie jego sprawa i ma to gdzieś. Po krótkiej i ostrzejszej wymianie zdań, kazał spier.... klientowi. Kiedy nasz czytelnik zagroził, że nagra całe zdarzenie, pracownik stacji w tempie co najmniej błyskawicznym zniknął z pola widzenia. Cóż widać kultura obsługi klienta na Orlen jest na bardzo wysokim poziomie... raczej niezrozumiałym dla normalnego człowieka.

Wracając do tematu auta, podłączenie stacji Orlenu spowodowało mnóstwo błędów, których wysyp widać na ekranie auta. Mimo to po odpięciu go od feralnych stacji, trójka jechała dalej normalnie. Nasz czytelnik ledwo dotarł do kolejnej stacji ładowania. Tym razem omijał Orlen szerokim łukiem. Postanowił pojechać na szybką stację firmy Energa. I tu zdziwienie. Auto ruszyło normalnie, bez żadnych problemów i rozpoczęło ładowanie, bez żadnych błędów. Naładowało się wzorowo.

Cóż, w końcu na innej stacji niż Orlen zadziałało wszystko tak jak powinno i nasz czytelnik dojechał na miejsce. Choć było naprawdę gorąco, a pracownik Orlenu zamiast pomóc, albo przynajmniej się postarać być pomocnym, okazał się niestety nieodpowiedzialnym i chamskim człowiekiem. Cóż, życie... Cała przygoda skończyła się szczęśliwie, choć mój znajomy na pewno na długo zapamięta tą podróż.

Energa - dobra robota. Orlen - zastanówcie się nad sobą i to poważnie... bo wygląda na to że wspieracie elektromobilność w jakiś totalnie dziwny i niezrozumiały dla nas sposób. Czy tak powinno to wyglądać???