Seres wycofuje się z Polski. Chiński gigant skapitulował?
Przyszłość Seresa w Polsce zapowiadała się bardzo obiecująco. Chińczycy mieli podbić nasz kraj za pomocą tanich elektryków. Nieoczekiwanie jednak producent zmienił swoje plany. Czy powodem była silna konkurencja?
Seres w Europie
Wokół marki Seres krąży wiele kontrowersji. Jedni twierdzą, że europejscy producenci elektryków drżą na myśl o fali tanich chińskich pojazdów zalewających rynek, inni twierdzą, że konstrukcje te nie przyjmą się na rynku.
Podzielone zdania ekspertów nie zaskakują. Obiecujące hasła marketingowe, które nie zawsze mają swoje przełożenie na praktykę, rodzą wielkie nadzieje. Z drugiej strony Seres, jak mało który producent udowadnia, że od słów do czynów jest bardzo daleko.
Marka, która miała stać się hitem sprzedażowym, po dwóch latach całkowicie wycofała się z polskiego rynku, o czym poinformowała litewska firma Busnex, sprowadzająca chińskie samochody do Polski.
Fot. VanderWolf Images / Shutterstock.com
Dlaczego Seres nie przyjął się w Polsce?
Jaki błąd popełnił Seres? Trudno powiedzieć. Teoretycznie wszystko szło dobrze. Firma zorganizowała kilkanaście punktów dealerskich, skutecznie budowała pozycję marki wśród klientów, a jednak wyniki sprzedażowe dalej pozostawiały wiele do życzenia. Czy można było to zrobić lepiej?
„Po dużych obniżkach cen elektryków przez Teslę w 2023 roku, cena modelu Seres 3 wynosząca 187,5 tys. złotych przestała być konkurencyjna, a do tego doszły niekorzystne dla importera relacje kursowe związane z importem samochodów z Chin” – wyjaśnia decyzję Seresa Andrzej Gołębiowski, PR & Marketing manager firmy Busnex Poland w rozmowie z portalem samar.pl.
Seres obwinia konkurencję – czy słusznie?
Możemy przerzucać się argumentami i domysłami, poszukując winnych, ale prawda jest taka, że Seres nigdy nie wprowadził na rynek pełnej gamy modelowej, proponując jedynie model Seres 3 – miejskiego crossovera.
Gdy okazało się, że plany sprzedaży 1000 sztuk Seresa 3 legły w gruzach, importer chciał wprowadzana rynek model Seres 5. Pytanie tylko, czy większy i droższy model samochodu mógł cokolwiek zmienić?
Sceptycy twierdzą, że nie zawiniła tutaj firma, a importer. Z drugiej strony, czy kosztujący niemalże 190 tys. zł 162-konny SUV, faktycznie jest obiecywanym „tanim elektrykiem”? Jeśli amerykański gigant – Tesla jest bardziej konkurencyjny cenowo, można by na ten temat polemizować.
Fot. VanderWolf Images / Shutterstock.com
Komentarze