Producenci aut elektrycznych powoli zmieniają swoje nastawienie i zaczynają produkować i oferować coraz szerszą gamę aut EV.
To dobrze. Jednak większość z nich ciągle wykorzystuje swoje naleciałości i mentalność, zaczerpnięte z dawnych czasów, kiedy to produkowali oni tylko i wyłącznie pojazdy ICE, czyli napędzane tradycyjnymi silnikami spalinowymi. Producenci starają się robić coraz lepsze pojazdy EV, niestety często, mimo że auto wygląda i jeździ bardzo dobrze, zawiera oznaki dawnych czasów, które psują ogólny obraz modelu.
Tak jest na przykład w BMW i4 eDrive40. Auto bardzo dobrze wykonane, jak to BMW. Najlepsze materiały, bardzo dobre wyciszenie, duża moc, niezły zasięg... i tunel środkowy, znany z aut spalinowych, ciągnący się przez całą długość auta. Ogromna maska, a pod nią kłębowisko przewodów i kabli, które można było ukryć, zamaskować, a przestrzeń, której jest aż nadto pod tak wielką maską, wykorzystać na przykład na sporych rozmiarów Frunk.
Przedni bagażnik, więcej miejsca wewnątrz, gdy mamy do dyspozycji płaską podłogę, to powinno znaleźć się a takim aucie za takie pieniądze. Ceny zaczynające się od 322 tys. złotych do czegoś zobowiązują. Nie do byle jakiej, jakby częściowej przeróbki, a do profesjonalnego i dobrze przemyślanego projektu, z optymalnym wykorzystaniem przestrzeni, której tej wielkości auta nie mają bardzo dużo. Czego projektanci BMW nie zrozumieli? To proste podstawy, a producenci tacy jak na przykład Tesla, Rivian czy Ford potrafili zrobić to w swoich elektrycznych modelach. BMW nie potrafiło.
Przedni bagażnik jest naprawdę rewelacyjną rzeczą w aucie. Można go bardzo dobrze zagospodarować jeśli wyjeżdżasz na wakacje, można tu upchnąć torbę, a nawet małą walizkę, można wykorzystać jak na przykład w Modelu S Tesli, dwie duże dedykowane torby pasujące idealnie do Frunku, i wykorzystać przestrzeń praktycznie w 100%. W BMW osoby projektujące Model i4, wzorowo zmarnowały potencjał i nie wykorzystały ogromnych możliwości, które dają rozmiary tego auta. Co do tyłu auta, jest zgrabne, ale łatwo go pomylić ze spalinowym odpowiednikiem. Wygląda jakby po bokach miał dwie rury wydechowe, choć to tylko taki wzór tylnego zderzaka, może on jednak wprowadzić w błąd, przynajmniej z daleka. Z bliska widać, że to swego rodzaju dyfuzory, a nie wydech.
Specyfikacja BMW i4 eDrive40:
- Silnik: 335 KM i 317 Nm momentu obrotowego, napęd na tylne koła
(wersja M50 to AWD 536 KM) - Bateria: 81 kWh
- Ładowanie: 11 kW AC, 190 kW CCS L3, 109 mil w 10 minut
- Zasięg: 301 mil, ale realni <240
- Waga: 4800 funtów (prawie 2200 kg).
Choć auto jest naprawdę wygodne i bardzo szybkie, bardzo dobrze wyciszone, o niebo lepiej niż Model 3 Tesli, to jednak wciąż mam wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał tego auta. Być może przeprojektowanie płyty podwoziowej Modelu serii 4 było zbyt kosztowne dla producenta, choć moim zdaniem zaowocowałoby to możliwością wykorzystania go do innych modeli aut BMW. Widocznie platforma, o której 2 lata temu mówiło BMW, czyli klastrowy CLAR, na którym miał być oparty model serii 4, i który miał posłużyć do budowy odmian elektrycznych, faktycznie nie jest jeszcze gotowy i być może wejdzie w życie dopiero w 2025 roku, jak to pierwotnie zapowiadało BMW.
Na razie mamy więc dobre auto EV, o sportowych osiągach, rasowym wyglądzie, niestety z naleciałościami spalinowych odpowiedników, z niezbyt dużą przestrzenią wewnątrz auta i kompletnym brakiem przedniego bagażnika.
Źródło: Electrek.com
