Tesla, synonim nowoczesności, skomplikowania dla jednych, prostoty dla drugich. Teslą zajmuje się już bardzo długo, prawie 10 lat, piszę o niej od ponad 5 lat. Czy mi przeszło? Nie! Zdecydowanie nie. Na początku była to ciekawostka, jak łowienie ryb swego czasu. (interesowało mnie to przez kilka lat, wędki leżą w garażu do dziś, dużo wędek...). Z Teslą to już inna historia. Nie przechodzi mi, nic a nic.
W życiu jeździłem wieloma autami tej właśnie marki. Model X 90D, 2016 rok, super egzemplarz. Wspominam go bardzo często i bardzo pozytywnie. Odbyłem nim niezapomnianą podróż do Bawarii w Niemczech i Austrii. Ponad 3,5 tysiąca kilometrów, za darmo. Auto to miało Free Supercharging. Było rewelacyjne, a Falcon Wing Doors, czyli otwierane do góry tylne drzwi, robiły furorę nie tylko u nas w kraju ale również za granicą. Byłem wtedy przekonany że tam, za granicą tesla to normalka, jednak się myliłem. Było wielkie Wow, tam gdzie pojawił się Model X, a ja na pilocie wciskałem przyciski służące do otwierania ogromnych tylnych drzwi wielkiego Suva od Tesli.
Były też Modele 3, wersje USA, srebrna i niebieska. Obydwie szybkie i zwinne, Niesamowicie trzymające się drogi, obydwie z napędem na tylną oś, co w ogóle nie przeszkadzało mi zarówno w jeździe po mieście, jak i małych wyścigach na obwodnicy Rzeszowa, kiedy to jakiś wielki Arteon, chciał sprawdzić jak szybki jest Model 3. Cóż, ostatecznie odpuścił i się poddał, wykonując w moją stronę nieprzyzwoity gest. Zaznaczam że zostałem sprowokowany do tej małej potyczki. Byłem młody i... zadziorny, nieco. Model 3, rewelacyjne auto.
Później przyszła pora na Model S Classic, tak ją nazwałem. Była to absolutna "teslowa" klasyka, 2014 rok, napęd tylko na tył, 367 koni mechanicznych, tak zwany dual charger, czyli ładowarka pokładowa o mocy aż 22 kW. Ładowanie tego auta na darmowych wtedy słupkach w Ikea Lublin, to była prawdziwa przyjemność. Szybko i za darmo, czy może być lepiej. Auto posiadało oczywiście darmowe dożywotnie ładowanie, na stacjach Supercharger. Nieoceniona funkcjonalność. Klasyka w pięknym wydaniu Tesli.
Kolejna była Tesla Model S P85D, z Kanady. Piękna biała bestia. Nieokiełznane auto, w którym uważać trzeba bardzo, na to jak mocno wciska się pedał przyspieszenia. W niej dostałem mandat, kiedy spieszyłem się do klienta, i wcisnąłem wyżej wspomniany pedał zbyt mocno. Policja nie zdążyła zmierzyć mi prędkości i właściwie mogłem się kłócić, ale że ze mnie niespotykanie spokojny człowiek, przyjąłem mandat w wysokości 200 zł, i zaprezentowałem panom policjantom auto. Oglądali i pytali dobre pół godziny. Byli naprawdę pod wrażeniem Tesli. To była moja najdroższa prezentacja Tesli jak do tej pory. P85D miała ogromną moc ponad 700 koni mechanicznych i szalone przyspieszenie, jak również przypisaną do auta opcję Free Supercharging.
Później przyszła przelotna przygodna z Modelem 3 Performance. Krótka i intensywna. Model ten jak dla mnie jest mega szybki i robi ogromne wrażenie. Wciska w fotel, niesamowicie trzyma się drogi, i ma tak sztywno zestrojone zawieszenie że można pogubić plomby w zębach. Jednak samo auto przemawia do wyobraźni i budzi w nas ducha sportowej rywalizacji. Szczególnie kiedy na światłach stoicie koło BMW, a jego kierowca zerka w waszą stronę z szyderczym uśmieszkiem, i dodaje gazu tak aby wszyscy słyszeli w promieniu 500 metrów. Co dalej? Dalej jego niezapomniana mina, kiedy dojeżdża do Was na kolejnych światłach, po dłuższej chwili. Taka jest Tesla Model 3 Performance.
W międzyczasie były jeszcze przelotne spotkania i krótkie przejażdżki innymi Modelami Tesli, jak piękny Model S z USA, bezwypadkowy z baterią 70 kWh. Auto było tak zadbane że wyglądało po przyjeździe zza oceanu jak nowe. Przebieg całe 42 tys. km. Samochód tak zadbany i czysty to prawdziwa rzadkość. W końcu przyszedł rok 2021 i odbiór Tesla Model 3 Long Range, wersja z pompą ciepła i wieloma innymi zmianami, które bardzo doceniłem. To auto pod każdym względem lepsze od poprzedników. Lepiej wyciszone, szybciej ładujące się, szybsze, z większym zasięgiem. Wszystko to sprawia że Model 3 z rocznika 2021 dla mnie osobiście to auto prawie idealne. Świetnie się sprawdza w dalekich trasach. Podróże do Chorwacji, do Toskanii we Włoszech, a Model 3 spisał się rewelacyjnie. Zero problemów, super szybkie ładowanie, przyjemna jazda w ciszy i spokoju. Nie musiałem się martwić o stacje benzynowe, po prostu Tesla prowadziła mnie od ładowarki do ładowarki aż dotarłem na miejsce.
Kolejna ciekawa i bardzo funkcjonalna rzecz to przestrzeń ładunkowa Modelu 3. Doceniłem ją dopiero kiedy przyszło mi jechać na 2-tygodniowy wyjazd wakacyjny. spory bagażnik tylny, pod nim duża przestrzeń dodatkowa, to jakby bagażnik pod bagażnikiem. Nieoceniony również jest Frunk, czyli przedni bagażnik. Można w nim zmieścić nawet 20 butelek wina i oliwy. Przetestowane i sprawdzone. Oczywiście butelki przełożone miękkim kocykiem, dla bezpieczeństwa.
Przez te 10 lat jeździłem oczywiście różnymi elektrykami, jednak to Tesle skradły mi serce i zakochałem się w tych autach. W ich prostocie, rozwiązaniach technicznych, przyśpieszeniu, zasięgu, szybkim i często darmowym ładowaniu. Tesla ma też swoje wady, jak każde auto. Jednak dla mnie nie mają one większego znaczenia. Są to drobnostki, które co prawda potrafią uprzykrzyć życie, jednak nie mają wpływu na to jak postrzegam auta Tesli.
Nie jest to auto dla każdego, zdaję sobie sprawę z tego że firma ta ma zapalonych przeciwników a auta te nie wszystkim odpowiadają. Jednak dla mnie i w tym momencie mojego życia, jak i od 10 lat, nie wiedzę lepszego i bardziej odpowiadającego mi samochodu, tym bardziej elektrycznego.