Tak to całkiem możliwe. Właśnie tyle przejechał pewien kurier z Kanady. Pracuje on przy pomocy swojej Tesli Model 3 z października 2018 roku. I choć powyższy przebieg może się wydawać absurdalnie wysoki, osiągnął go właśnie dzięki swojej pracy.

Tesla używana jest głównie na długich trasach (90% przebiegu), co tłumaczyłoby tak duży przebieg auta. Właściciel twierdzi że jego auto posiada oryginalną baterię. Wszystko w aucie jest oryginalne, a jedyną wymienioną rzeczą jest pompa oleju zespołu napędowego, za którą zapłacił równowartość 900 złotych. Wszystkie inne elementy łącznie z hamulcami i silnikami są fabrycznymi elementami zamontowanymi w aucie od samego początku.

Auto nigdy nie zawiodło, nigdy nie miało żadnej awarii. Choć degradacja według właściciela to aż 20 % pierwotnej pojemności baterii, patrząc jak auto jest używane to i tak bardzo dobry wynik. Samochód ładuje się głównie na Superchargerach Tesli z dużymi mocami. Wiemy że dla tego typu baterii, aż tak częste ładowanie prądem stałym DC, będzie miało negatywny wpływ na baterię trakcyjną. Jednak biorąc pod uwagę przebieg pół miliona kilometrów, degradacja nie wydaje się aż tak straszna. Auto ciągle jeździ i nawet jeśli w trasie nie przejedzie już 400 km (tak jak na przykład nowy Long Range) tylko 320 km, wciąż jest to pełnowartościowy elektryk z bardzo przyzwoitym zasięgiem, patrząc na to jak jest ładowany i ile kilometrów przejechał.

Patrząc na przebieg auta możemy powiedzieć że przeciętny użytkownik musiałby jeździć swoją Teslą przez ponad 16 lat, zakładając że robiłby rocznie 30 000 km. aby osiągnąć taki wynik. Raczej nie spodziewam się że wielu użytkowników robi więcej rocznie. Oczywiście są wyjątki, czy maniacy jak ja, jednak gro użytkowników jeździ w miarę normalnie i ich przebiegi są znacznie bardziej normalne i rzadko przekraczają 30 000 km w ciągu roku.

Tak więc nie bójmy się Tesli, bo nie są to auta z "gównianą" baterią, a raczej z najbardziej zaawansowanym zespołem napędowym na rynku. Czy taka bateria może się zepsuć? Oczywiście, dokładnie tak jak silnik, czy skrzynia biegów w spaliniaku. Jednak pamiętajmy że takie rzeczy dzieją się niezwykle rzadko. Tak więc nie ma się czego bać i zakładać czarnych scenariuszy. Trzeba kupować i użytkować EV śmiało i bez strachu, mają nam służyć jak najdłużej i dawać jak najwięcej radości z jazdy, póki jeszcze możemy jeździć sami, bo kiedy zaczną jeździć za nas maszyny, czyli wyczekiwany przez wielu FSD, cała magia pryśnie, a my będziemy po prostu wożeni....

Źródło: Autoevolution.com