Wiele osób uważa, że to zbyt mała bateria, jednak jeżdżąc taką właśnie wersją, bardzo doceniam jej zalety.
Model X 75D (bateria 75 kWh brutto), poprzez swoją mniejszą baterię i silniki mniejszej mocy ma zdecydowanie mniejszą masę. Jest aż o 130 kg lżejsza od wersji 100D. Każdy zapyta o zasięg. Otóż naładowana do pełna 75-ątka pokazuje 386 km zasięgu. Przy zużyciu średnio 230 Wh/km, bateria starcza spokojnie na przejechanie prawie 300 km co oznacza że użyteczna jej pojemność po uwzględnieniu bufora bezpieczeństwa wynosi około 68-69 kWh.
Oczywiście jak w każdym aucie, kiedy będziemy jechać bardzo szybko przejedziemy krótszy dystans, ale jeśli zastosujemy taktykę jazdy „na dziadka” możemy pokonać więcej kilometrów niż realne 300. Wyliczenia zgadzałyby się z tym co ogłosiła EPA, czyli Amerykańska Agencja zajmująca się pomiarami zasięgów aut. Według nich auto powinno w cyklu mieszanym przejechać około 380 km.
Model X 75D, którym dane mi jest jeździć przez pewien czas, jest bardzo dobrze utrzymanym samochodem. Właściciel dba o auto, jest ono czyste a wnętrze bardziej przypomina auta nowe a nie kilkuletnie. Egzemplarz pochodzi z 2018 roku, użytkuje go jeden kierowca i ma przejechane zaledwie 46 tys. km.
Przy planach Tesli na najbliższe lata, jeśli chodzi o rozwój sieci szybkich ładowarek Supercharger, takie rozwiązanie wydaje się idealnym. Ogromne i wygodne auto, z zasięgiem który pozwoli jechać od stacji do stacji bez obawy że zabraknie nam prądu. Możliwe jest również uzyskanie mniejszego zużycia. Kiedy jechałem bardziej lokalnymi drogami, wiele miejscowości i ograniczeń prędkości jak i radarów, moje zużycie sięgnęło ledwie 192 Wh/km. Taka jazda zapewni zasięg nawet ponad 350 km na jednym ładowaniu.
Tesla stara się aby jej stacje ładowania były zlokalizowane około 200 km od siebie, co pozwoli każdą Teslą bez problemu przejechać taki dystans, nawet z prędkościami autostradowymi. Chodzi mi o jazdę około 130 km/h, jest to dla takiego ważącego 2,5 tony kolosa prędkość komfortowa i bezpieczna zarazem, przy której autopilot (tu jego rozszerzona wersja) spisuje się znakomicie. Przy takiej prędkości pokonamy jakieś 250-260 km i będziemy musieli rozglądać się za kolejnym Superchargerem tesli, co nie nastręcza problemu, gdyż auto prowadzi nas jak po sznurku od ładowarki do ładowarki.
Po przejechaniu ponad 1000 km w/w egzemplarzem, moje odczucia sa jak najbardziej pozytywne. Auto jest naprawdę ogromne i bardzo pakowne, a szczególne wrażenie robi ogromny przedni bagażnik, tak zwany Frunk (nazwa pochodzi od zlepku dwóch angielskich słów "Front trunk", dosłownie tłumacząc to przedni bagażnik), jest on naprawdę bardzo duży a przy wyjeździe wakacyjnym będzie się sprawował znakomicie.
Przeprowadzając mój coroczny test wakacyjny, czyli ile walizek upchniemy do auta, Model X bije wszelkie rekordy. Pomieściło się w sumie 11 walizek w różnej konfiguracji, od największych, poprzez średnie najbardziej popularne aż po małe "kabinówki", jakie znamy z podróży samolotami.
W przedni bagażnik spokojnie pomieścimy dwie małe walizki, pod powierzchnię tylnego bagażnika, gdzie również jest specjalna wnęka, można tam schować mnóstwo rzeczy plus jedną walizkę, małą ale jednak. W głównym bagażniku upchniemy kolejne siedem sztuk w różnych rozmiarach. Tak więc Model X to kolos jeśli chodzi o bagaże i to wcale nie na glinianych nogach.
Używany przeze mnie egzemplarz to bardzo zadbane auto, z pięknym jasnym wnętrzem. Kremowe skóry wyglądają elegancko a podróż w trasie jest komfortowa i bezpieczna (pamiętajmy o najwyższych ocenach jeśli chodzi o bezpieczeństwo czynne jak i bierne pasażerów). Rozszerzony autopilot bardzo przydaje się w długich trasach, dość płynnie zmienia pasy ruchu, przy wyprzedzaniu innych użytkowników drogi, jednak niezbędna jest tu ingerencja kierowcy, czyli wyrzucenie kierunkowskazu i lekki ruch kierownicą w porządanym kierunku. Resztę auto zrobi już samo, co więcej po wyprzedzeniu zasugeruje nam powrót na prawy pas. Oczywiście o takim manewrze decyduje kierowca.
Auto ma regulowane zawieszenie, tak więc można pokonywać wyższe przeszkody czy zaspy śniegu podnosząc samochód w górę osiągając nawet 23 cm prześwitu. Standardowe ustawienie to 17 cm. Super wygodną opcją tego egzemplarza jest oczywiście opcja ładowania na stacjach Supercharger. Moc ładowania rzędu prawie 115 kW, jaką udało mi się osiągnąć przy stanie baterii 20% jadąc w trasie, w zupełności zadawala, a ładowanie odbywa się szybko i sprawnie. Zwalnia ono co prawda po przekroczeniu 50% stanu naładowania, ale w przypadku aut EV, to po prostu tak działa. Im więcej mamy energii zgromadzonej w naszej baterii tym wolniej się ładujemy a moc ładowania spada.
Podsumowując, czy tak wielkie auto z tak małą baterią ma sens? Jak najbardziej tak. Tesla zrobiła świetną robotę, usprawniając napęd na tyle, że prawie 400 koni mechanicznych w zupełności nam wystarczy, zużycie energii jest sporo mniejsze niż w wersjach z większymi i cięższymi bateriami, jednak auto zachowało wszystkie zalety Modelu X, takie jak dynamika, wygoda, ogromna przestrzeń, no i te rewelacyjne i robiące ciągle furorę, gdziekolwiek nie pojawiłby się Model X, drzwi zwane Falcon Wing Doors. To one wzbudzają największe zainteresowanie przechodniów i wielbicieli marki. Efekt Wow, gwarantowany, a wygoda wsiadania i wysiadania z tylnego rzędu siedzeń wprost nieoceniona. Wersja którą jeździłem miała 6 siedzeń w 3 rzędach, istnieją jeszcze wersje 5 i 7 osobowe, w zależności od preferencji klienta. Co do baterii 75D, czyli o wielkości 75 kWh, są to bardzo trwałe i nie obciążone pakiety. Mają niższe napięcie znamionowe bo zamiast 400V znanych z większych baterii tu mamy 380V, co jest zdrowsze i bezpieczniejsze dla zestawu. Pakiety 75 kWh tesli cieszą się opinią niezawodnych i długowiecznych jeśli chodzi o aspekty użytkowe.
Auto zdecydowanie godne polecenia, przestronne i bezpieczne, wygodne i szybkie, co do zasięgu, musimy zaakceptować ładowania w trasie co mniej więcej 250 km a w mieście co około 300-350 km, wszystko w zależności od stylu jazdy kierowcy i naszych upodobań co do prędkości i dynamiki, której temu auta akurat nie brakuje...