Według oficjalnych danych opublikowanych przez Teslę, ich najnowsze baterie czyli 4680 (nazwa pochodzi od rozmiaru pojedynczego ogniwa), będą w stanie działać przez milion mil. (1 600 000 km) Skąd wziął się pomysł na aż tak duże cylindryczne baterie?


Otóż Tesla od kilku lat stara się aktywnie działać w zakresie projektowania właśnie baterii do swoich aut. Według tego co twierdzi sama firma, najnowsze pakiety opracowane przy współpracy w Profesorem Jeffem Dahnem, człowiekiem który zjadł zęby udoskonalając baterie w technologii Litowo-jonowej, są majstersztykiem jeśli chodzi o aspekty technologiczne. Bateria 4680 a właściwie pakiet baterii, bo właśnie pakiet ma być łącznikiem między przodem a tyłem auta, stając się jego nieodłącznym elementem konstrukcyjnym, który wzmacnia i usztywnia całą konstrukcję samochodu, jest bardzo zaawansowaną konstrukcją z mnóstwem innowacyjnych rozwiązań. Mają one wpłynąć na bezpieczeństwo, a jednocześnie na znaczące obniżenie kosztów produkcji.


Obecnie pakiety stosowane na przykład w Modelu S lub X, nazywane 1865, potrafią wytrzymać blisko 2000 pełnych cykli rozładowania czyli od 100% do 0%. Oznacza to że flagowce Tesli są w stanie przejechać na baterii, a właściwie, że żywotność i wytrzymałość całego pakietu może wynieść nawet 700 000 km, zakładając średnio 350 km zasięgu na pełnym ładowaniu.


Nowe baterie 4680, mogą wytrzymać nawet ponad 4000 pełnych cykli rozładowania, dopiero po tak długim czasie sprawność baterii spadnie poniżej 90% jej pierwotnej pojemności. Wszystko to dzięki nowej technologii, a konkretnie mówiąc zmianach w zastosowanym składzie chemicznym, opisanych w patencie złożonym przez firmę. Według dokumentów po 1000 pełnych cyklach bateria zachowa ponad 95% swojej pojemności. Jak widzimy takie parametry baterii to prawdziwa ewolucja jeśli chodzi o trwałość, ewolucja dzięki której pakiety będą służyły przez długie lata.


Patent mówi o składnikach takich jak „dioksazolony i siarczyny nitrylu jako dodatki do elektrolitów w bateriach litowo-jonowych”. Nowa chemia baterii, która opisana jest w w/w patencie, sprawia, że pakiet ma większą wydajność, gęstość energii i żywotność przy obniżonych kosztach w stosunku do obecnych akumulatorów Li-Ion. Jest to ulepszenie istniejącej chemii akumulatorów NMC (litowo-niklowo-manganowo-kobaltowych), które Tesla wykorzystuje w swoich stacjonarnych systemach magazynowania energii, ale nie we flocie pojazdów (byłyby to akumulatory litowo-niklowo-kobaltowo-aluminiowe lub akumulatory typu NCA).


Co więcej struktura kryształu katody i skład chemiczny nowej baterii oznaczają, że jest ona znacznie bardziej odporna na uszkodzenia, które pojawiają się podczas użytkowania. Są również bardziej odporne na wytwarzanie z czasem tak zwanych dendrytów, utrudniających przepływ elektronów podczas rozładowywania baterii. Z czasem mogą one doprowadzić do zwarcia, dlatego używa się specjalnego materiału takiego jak separator, zapobiegającego takim sytuacjom.


Tak więc, jak widać, Tesla była w stanie na bazie istniejących rozwiązań zbudować nowe. lepsze rozwiązania, które zamykają usta ekologom. Nie będzie problemem to, co zrobić z baterią kiedy przestanie spełniać swoją funkcję, bo będzie to trwało wiele, wiele lat. Poza tym po ostatnich zapewnieniach Tesli, o tym że może ona zutylizować każdą swoją baterię w 100%, wykorzystując ponownie wszystkie jej elementy, temat szkodliwości dla środowiska baterii Litowo-jonowych właściwie przestanie istnieć.