Nie chodzi tutaj o to, że pojazdy elektryczne jakoś mocno i przebojowo starają się wejść na rynek.
Reklamy Audi czy Volkswagena są sztampowe i takie, jakie były przez ostatnie 30 lat, nic ciekawego. Co zatem powoduje, że elektryki coraz mocniej zaczynają się zadamawiać w naszych garażach?
Ogólne kryzysy jak te z 1973, czy 2008 roku dały się społeczeństwom całego świata ostro we znaki. Ludzie zubożeli, ale też zaczęli doceniać to co mają. Większość z nas nie marzy o ogromnym majątku, a raczej o tym, aby mieć tyle środków finansowych, żeby spokojnie żyć i wyjechać na odpoczynek raz czy dwa razy w roku. Raczej nie śnią nam się po nocach posiadłości z basenami, a raczej przynajmniej 50-metrowe mieszkanie, w którym spokojnie będziemy mogli mieszkać i funkcjonować.
Wielu ludziom właśnie taki plan podoba się najbardziej i taki właśnie plan zaczynają realizować lub już to zrobili. Niestety później przychodzi pandemia i ogólnoświatowy kryzys. Ludzie muszą jakoś funkcjonować, więc rezygnują z części swoich planów, w związku ze zwariowanymi cenami niektórych produktów czy dóbr, takich między innymi niż ziemia czy nieruchomości.
Jednak człowiek zawsze lubił posiadać. Większość z nas chce posiadać różne rzeczy, między innymi własny samochód. Do niedawna spalinowy. Od niedawna coraz częściej elektryczny. Dlaczego? Technologia, to jedna z odpowiedzi. Pociąga nas to, co nieznane i nowe. Naszpikowane elektroniką, zawierające na wyposażeniu różnego rodzaju gadżety i wodotryski ułatwiające jazdę, parkowanie i ogólne użytkowanie auta.
Jednak jest czynnik, który ostatnio wyróżnia się jeśli chodzi o chęć zakupu elektryka. To koszty, ale nie te zakupu auta, bo EV są mega drogie. Koszty użytkowania takiego auta. Benzyna czy ropa osiągnęły w naszym biednym kraju poziom cen chorych i to dosłownie. W szczycie za litr płaciliśmy 8 zł, a prognozy mówią nawet o 10-11 zł, co już osiągnęły takie kraje jak Francja czy Austria, gdzie za najlepszą benzynę, odpowiednik naszej 98 oktanów, żądają 2,59 euro, czyli ponad 12 złotych. Nie będę się tu rozwodził nad tym, że my zarabiamy nędznie, a Austriak, czy francuz zgarnia 4-5 razy tyle, co miesiąc za swoją pracę. Ceny niektórych produktów zaś w tych krajach są na równi z naszym krajem, a często nawet tam jest taniej niż u nas. Widziałem to wielokrotnie podróżując Teslami po całej Europie, ale to opowieść nie na dziś.
Cała ta sytuacja zmusza ludzi do szukania oszczędności, i nie chcą oni słuchać o tym, że za różnicę w cenie EV i "benzynowca" mogliby jeździć przez 10 czy 20 lat na benzynie. Ludzie przestają chcieć auta spalinowe. Po prostu. Powoli odwracają się od tego co dobrze znają. Chcą czegoś nowego, czegoś, co ich pociąga, co jest nowe, bezobsługowe, wygodne, ciche, drogie w zakupie, jednak bardzo tanie w użytkowaniu.
Ładowanie z własnego gniazdka, czy z paneli fotowoltaicznych, których ciągle przybywa w naszym kraju, staje się powoli coraz bardziej popularne. Ludzie chętnie próbują tej nowinki, jaką jest auto elektryczne, a kiedy spróbują go raz, nie chcą już wracać do tradycyjnych napędów. Tym bardziej że technologia EV ciągle się rozwija i będzie rozwijać przez najbliższe lata bardzo intensywnie. Wszyscy bowiem producenci będą rezygnować z aut spalinowych na rzecz właśnie elektryków.
Tak więc auta na prąd sprzedają się z roku na rok coraz lepiej, bijąc ciągle nowe rekordy. Firmy przechodzą na transport elektryczny, licząc koszty, będące ułamkiem tego co musieliby wydać na benzynę czy olej napędowy, wymiany olejów, klocków i innych wymaganych serwisowych zabiegów niezbędnych, aby auto spalinowe utrzymać w ruchu.
W elektryku nie mamy przeglądów, jak w Tesli na przykład, w innych markach niestety są one obowiązkowe. Jest to spowodowane tym, że firmy te, jak Hyundai, Kia, czy Audi, działają w sposób tradycyjny, mając rozbudowane serwisy. Muszą więc wyciągnąć pieniądze od swoich klientów. Niestety to taka smutna prawda odnośnie tradycji motoryzacji, którą znamy i która jest z nami od przynajmniej setki lat.
Czy się to zmieni? Czy inni producenci pójdą w ślady Tesli, i zrezygnują z okresowych przeglądów, zalecając tylko raz na 2 czy 3 lata sprawdzić pewne systemy auta, jak hamulce, płyny chłodzące naszą baterię i inne drobne elementy? Na pewno nie w najbliższym czasie. Mogąc wyciągnąć za przegląd auta EV od klienta 2000 zł, właściwie nie wiadomo za co, bo nie wiem, co można zrobić w nowym elektryku z minimalnym przebiegiem na kwotę aż 2000 zł??? Przecież to auta nie wymaga żadnej interwencji, absolutnie żadnej. Sytuacja jednak wygląda właśnie tak. Niestety klienci często nie są nawet informowani o wymaganych przeglądach i kwotach, które będą musieli ponieść z racji ich wykonania.
Może dlatego też Tesla, cieszy się tak dużą popularnością. Po pierwsze jest postrzegana jako pionier aut elektrycznych, po drugie ma w sobie to coś. Coś, co wyróżnia nas spośród użytkowników innych aut EV. To nie to, że inni nie potrafią zrobić dobrego elektryka. To raczej przeświadczenie i uczucie, że Tesla to jest właśnie to, czego potrzebujemy i co zadowoli nas w 100%. I zazwyczaj tak jest, gdyż niezwykle rzadko zdarzy się klient niezadowolony ze swojej Tesli.
Choć nie wiadomo jak potoczą się nasze losy w obecnej dobie kryzysu, pamiętajmy, że jak pokazuje historia, po każdym takim kryzysie czy dużym, czy małym, przychodzi czas prosperity, więc nie martwcie się jeśli dziś Was nie stać na elektryka. Już za kilka lat, może szybciej niż myślicie, przyjdzie czas zakupów i zapewne Wy również wybierzecie swoją Teslę, EV6, IONIQA 5, czy inne niezłe elektryczne auto. Nie ważne czy używane, czy nowe, sprawi Wam ono wiele frajdy podczas jazdy, a szczególnie podczas długich wakacyjnych wyjazdów...
Zdjęcie z: Teslarati.com