Nowa wersja FSD, Elon Musk chwali system. Co to takiego i jak działa jazda autonomiczna czyli Full Self Driving w wykonaniu Tesli?

Na filmie poniżej możecie obejrzeć jak działa najnowsza wersja FSD (v12 beta), czyli systemu jazdy autonomicznej firmy Tesla. Co prawda materiał jest daleki od ideału, a Elon to dość słaby operator sprzętu do nagrywania. Kręci się jakby miał nie przymierzając ADHD, a telefon którym nagrywał, pamięta chyba rok 2000.
Co to za sprzęt? Nie wierzę że takiego gościa nie stać na najnowszego Iphona czy Innego Samsunga z opcją nagrywania 4 czy 8k. 

Tymczasem mamy to co mamy, i trochę oglądamy, trochę się domyślamy. 

Tesla to przodownik jeśli chodzi o prace nad FSD. Opcja ta nie jest tania w autach Tesli. Na naszym polskim rynku to koszt 39 000 złotych, co oznacza, że trzeba wydać kupę kasy, an to aby mieć w aucie coś, co na razie nie działa tak jak powinno. 
Tesla i sam Musk od lat obiecują ten system swoim klientom, i zapewne gdyby samochody Tesli nie były tak fajne i nie dawały tyle frajdy, to Tesla miałaby wiele spraw w sądzie, o to że naobiecywała i wzięła kasę a system jak nie działał, tak nie działa. 

Rozmowy o FSD trwają już od wielu lat, ja sam zajmuje się Teslą od 10 lat, i niedługo potem firma zaczęła mówić o systemie który zmieni wszystko jeśli chodzi o jazdę samochodem. Cóż, minęło 10 lat i system naprawdę robi wrażenie, ale, no właśnie, zawsze jest jakieś ale. System nie jest skończony i mimo że kolejne jego odsłony są coraz lepsze to ciągle nazywane są wersją alfa, beta itd, czyli wersją próbną produktu a nie gotową ostateczną wersją tegoż.

Obejrzyjcie ten 45 minutowy film w którym auto Muska jeździ po ulicach i zdaje sobie radzić w sytuacjach drogowych bardzo dobrze. Przechodnie, rowery, światła, nawet ronda, nie stanowią problemu. Jedno ruszenie na czerwonym, zapewne auto pomyliło sobie pasy, to drobnostka, powiedziałaby jeden, jednak drugi który miałby 100% racji, stwierdziłby, że aby system był pełnowartościowym produktem sprzedawanym za duże pieniądze musi działać idealnie i bez pomyłek. 

I to ten człowiek miałby rację. Po pierwsze rządowe agencje nie dopuszczą do obrotu, powszechnego obrotu czegoś co może powodować zagrożenie na drodze, nawet jeśli odsetek tego ryzyka będzie minimalny. Inna sprawa że to ludzie przecież powodują największe zagrożenie na naszych drogach, przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie, cwaniactwo, brawurę lub po prostu nieuwagę. Od elektroniki zaś wymaga się perfekcji w działaniu. Cóż, może nie do końca sprawiedliwe, ale wykonalne. Elektronika to systemy w których można przynajmniej teoretycznie wyeliminować to co niepożądane, tak aby działało idealnie. Czy to łatwe? Na pewno nie! Ale musimy próbować tak jak robi to Tesla. 

W następnym artykule wytłumaczę Wam jak działa FSD Tesli, jak analizuje dane i jak radzi sobie z tak ogromną ilością danych. Jednak muszę to przygotować w zjadliwej formie, bez informatycznego bełkotu zrozumiałego dla garstki. Tekst w opracowaniu, zaglądajcie więc niedługo, a tymczasem popatrzcie jak bawi się Elon Musk testując najnowszą odsłonę FSD (ciekawe czy się spocił... ze strachu:)