Jedna karta... jedna apka!

Obraz użyty na podstawie licencji od Shutterstock.com
Data publikacji: 2023-03-19 Obraz użyty na podstawie licencji od Shutterstock.com
Mario

Mario

Data dodania: 2023-03-19

Jazda po Europie autem elektrycznym to nie lada wyzwanie. Dziesiątki operatorów, różne firmy, karty, chipy, aplikacje. Cóż, można się w tym wszystkim pogubić.

Jaka będzie przyszłość elektromobilnej jazdy po europejskich drogach i małych urokliwych wioskach? Według mnie, będziemy mieli kilka dużych platform. Platform, żeby to zobrazować na dzień dzisiejszy, takich jak karta Shell Recharge. To jest przyszłość, dlaczego? Już tłumaczę...

Podpisanie umów z wieloma operatorami, a później wydanie jednej karty lub aplikacji, która zepnie to wszystko, to rozwiązanie na które czekają wszyscy użytkownicy EV. Nie chcemy mieć w kieszeni czy portfelu 15 różnych kart do autoryzacji ładowania. Nie chcemy zakładać 15 różnych kont i pamiętać do nich haseł. Nie chcemy wreszcie zaśmiecać swojej pamięci ani pamięci swojego telefonu. Chcemy mieć jedno rozwiązanie, może dwa, które ogarnął nam setki tysięcy ładowarek w całej Europie.

Dobrym przykładem jest tu firma Shell. Wymyśliła sobie kartę, która ogarnia ponad 300 000 punktów ładowania w całej Europie. Od północy, po południe. Od zachodu po wschód, naszego kontynentu. Tak będzie wyglądać przyszłość ładowania, choć to tylko część tej przyszłości. Drugą połowę zaraz Wam opiszę...

Celem całego pomysłu jest wygoda użytkowania. Łatwość, prostota, założenie jednego konta i podpięcie jednej karty płatniczej. To wszystko. Nic więcej. Dzięki temu mamy kartę, za pomocą której uruchomimy ładowanie na setkach tysięcy stacji ładowania w całej Europie.

Nowa ewolucja ładowania już nadchodzi...

To co mamy dziś to... chaos! I to ogromny. Ale zmiany już stoją za rogiem. Zmiany dzięki którym nam wszystkim będzie łatwiej. Kluczem do tego jest słowo ABONAMENT. Nie byle jaki, ale taki który da nam wolność i swobodę i nie zrujnuje naszych kieszeni. Nie mylcie tego z abonamentem na przykład z GreenWay (Płacenie abonamentu a dodatkowo za pobraną energię, to raczej słabe rozwiązanie, dwie opłaty na których na końcu wychodzimy jak przysłowiowy "Zabłocki na mydle")

Człowiek lubi posiadać, po prostu mieć. Tak dzieje się z dzisiejszymi telefonami. Płacimy za szereg usług określoną kwotę. Na przykład 30, czy 50 złotych co miesiąc. Za to mamy nielimitowane połączenia telefoniczne, czy prawie nielimitowany internet. Czy większość z nas to wykorzystuje? Absolutnie nie. Płacę za kilka telefonów, które mam w firmie. Rozmów, choć sporo, nie ma jakiejś oszałamiającej liczby w skali miesiąca. Internetu wykorzystuję jakieś 20-30% tego co mógłbym wykorzystywać.

Kwestią czasu jest to, kiedy operatorzy wprowadzą jedną opłatę, miesięczną, dzięki której będziemy mieli do wykorzystania określoną ilość kilowatogodzin co miesiąc. Cena musi zachęcać. Musimy myśleć, że nam się to opłaca, choć naprawdę może to nie być do końca prawda. Chodzi o to aby przekonać jak największą liczbę klientów do płacenia co miesiąc określonej kwoty. Zatrudniając do całego planu statystykę (bardzo trudny przedmiot z którym przyszło mi walczyć przez 2 lata moich studiów) jasno zobaczymy, że przy opłacaniu tegoż abonamentu, wykorzysta jego 100% możliwości, zaledwie około 10-15% płacących. Reszta będzie płacić, i będzie mieć komfort psychiczny posiadania, lecz nie wykorzysta w pełni możliwości danych przez abonament.

Będą oczywiście różne kwoty abonamentu od dość niskich, do naprawdę wysokich. Będą też tak zwane wypasy, czyli coś na wzór opcji ALL Inclusive. Płacisz ale jesteś królem świata. Czyli ładujesz ile chcesz i gdzie chcesz. Z tej opcji skorzystają najbogatsi, nie dlatego, że tego potrzebują , ale dlatego że ich po prostu stać. Będą płacić bo to wygoda i pewność, że za każdym razem kiedy pojadą do Włoch, czy Hiszpanii, karta lub aplikacja zadziała na jak największej liczbie odwiedzanych przez nich stacji ładowania.

Tak działa psychika ludzka, i tak działa rynek. Czy to źle? Absolutnie nie! To wyjście rozsądne i wygodne. Chcemy i lubimy mieć i posiadać, czy to nam potrzebne czy nie. Dlaczego więc z ładowaniem ma być inaczej? Zrozumiał to Shell oferując swoją bardzo lubianą kartę do ładowania, która ogarnia mnóstwo stacji w całej Europie. I o to chodzi. Nie chcę mieć 10 czy 15 kart i aplikacji. Chcę mieć jedną która będzie dobrze działać. Nawet jak bym miał zapłacić jakieś ekstra opłaty, kilka eurocentów. Godzę się na to, bo to wygodne, a w trasy wyjeżdżam 3-4 razy w roku. Jeśli więc firmy takie jak Shell, czy niemiecki T-Mobile, który również posiada taką uniwersalną kartę, kiedyś trafi na ten tekst, być może ktoś tam wpadnie na pomysł wprowadzenia abonamentu. A może już się to stało i niedługo będzie można zapłacić 800 złotych za miesiąc, lub 500 i jeździć gdzie chcemy i ile chcemy. Jeśli się załapiemy na te 10% które wykorzystuje abonamenty w 100% lub więcej to tylko nasz zysk. Resztę sfinansują nam ci, którzy po prostu lubią mieć, i nie zawsze korzystają z tego za co płacą...

Jakie macie zdanie an ten temat? Płacilibyście 800 czy 500/miesiąc aby mieć psychiczny komfort? Czy raczej liczycie każdą złotówkę i nie będziecie nabijać kabzy operatorom? Jestem ciekawy jakie zdanie macie jako użytkownicy EV. Bo to że jazda bez abonamentów i wszechobecnych kont, jest w naszym kraju bardzo droga to już na pewno wiecie. Ja chyba bym się skusił na taki ALL-abonamencik, chociaż przyznam że obecnie absolutnie mnie na to nie stać. Lubię jednak mieć i posiadać... ciekawe czy to tylko moja wizja science fiction, czy raczej wizja która może się spełnić i to w najbliższych 2-3 latach?

Komentarze

0/10

Autor

Mario

Mario

Wielbiciel nowych technologii. Szczególnie interesuje się Teslą czy SpaceX, oraz innymi firmami związanymi z Elonem Muskiem. Pisze i publikuje artykuły i posty głównie na łamach TeslaKlubPolska, a także dla serwisu otoev.pl Współpracuje bezpośrednio z Teslą, starając się przybliżyć i pokazać te właśnie auta elektryczne z jak najlepszej strony. Uświadamia i szkoli w zakresie elektromobilności.

Ostatnie komentarze