Jak donosi nasz niezawodny znajomy z Norwegii Bjørn Nyland ostatnimi czasy w tym bezpiecznym zdawałoby się kraju, dzieje się nie najlepiej. Zaczynają ginąć Tesle Modele S oraz X. Złodzieje to podobno wyspecjalizowane szajki z zagranicy. Pod osłoną nocy zakradają się pod dom i przechwytują sygnał z KeyFob Tesli, które to właściciele zazwyczaj zostawiają byle gdzie i niestety blisko drzwi wejściowych. Po przechwyceniu sygnału, reszta to już formalność. Wsiadają do Tesli i odjeżdżają jak swoim autem. 

Jak zabezpieczyć się przed taką kradzieżą? Otóż kluczyki do Tesli trzymajmy schowane. Najlepiej w bezpiecznym metalowym pudełku o grubych ściankach. Nie kładźmy KeyFoba byle gdzie, blisko drzwi wejściowych. Tam właśnie sczytują sygnał złodzieje. Chowajmy go jak najdalej od wejścia żeby ograniczyć nadawany przez niego sygnał. 


Co jeszcze zrobić? Na pewno dużym utrudnieniem będzie stosowanie „Pin to Drive”, jest trochę upierdliwe, ale złodziej nie odjedzie nie znając PINu.

Druga metoda to wyłączenie tak zwanego „passive entry” czyli automatycznego wysyłania sygnału przez kluczyk do auta, aby je odblokować i otworzyć drzwi. Po wyłączeniu tej opcji, musimy fizycznie nacisnąć w kluczyku na „dach” auta dwukrotnie aby je otworzyć. Samo zbliżenie się do samochodu nic nie da. Jest to kolejne utrudnienie dla potencjalnego złodzieja. 


Te kradzieże są dobrze zorganizowane i zaplanowane, a złodzieje dobrze wiedzą co robią, wiedzą gdzie umiejscowiona jest karta SIM w aucie i wyłączają ją aby auto było w trybie Off-Line. Dzięki temu zabiegowi złodzieje są pewni że Tesla jest nie do namierzenia. Mogą więc robić z nią co chcą. Wywieść za granicę, rozmontować na części, które potem sprzedadzą. 

Tesla oczywiście zauważyła problem i stara się pracować nad lepszym zabezpieczeniem swoich aut przed kradzieżą. 


Źródło: Tesmanian.com, Bjorn Nyland.