Przeprojektowane wnętrze, obrotowy ekran główny, śmieszna kierownica, i ...gigantyczna moc!!! To nowa Tesla Model S Plaid.

Czekaliśmy na nią długo, jednak w końcu można ją zamawiać i u nas w kraju. W USA już sporo Modeli S Plaid jeździ po amerykańskich ulicach, wzbudzając zainteresowanie przechodniów.

Projektanci tego modelu z jednaj strony rozczarowali, bo Ska wygląda nie przymierzając jak jej poprzedniczka. Wszyscy liczyli na nowy, bardziej drapieżny wygląd tego modelu, dostali właściwie to samo, ale tylko z zewnątrz.

To co kryje Model S Plaid "pod maską" i we wnętrzu, właśnie to, robi różnicę. Nowa jednostka centralna, szybsza i bardziej wydajna, nowy ekran ustawiony w pozycji horyzontalnej, lub inaczej, poziomej jak w Modelach 3 czy Y. Jest on elektrycznie obracany, można go skierować lekko w lewo, w stronę kierowcy, lub w prawo w stronę pasażera. Obraz, po prostu żyleta (rozdzielczość 2200x1300), a szybkość i responsywność ekranu to wzór do naśladowania dla innych producentów.

Gry chodzą tu rewelacyjnie, zupełnie jak siedzielibyśmy w domu. Do 10 teraflopów mocy obliczeniowej, daje frajdę a gry "samochodowe" działają na równi z najnowszymi konsolami. Graj z dowolnego miejsca dzięki kompatybilności z bezprzewodowym kontrolerem i zestawem słuchawkowym.

Jeśli chodzi o materiały i wykonanie, nie ma tu zastrzeżeń, to coś między tradycyjnym Modelem S a Modelem Y, jeśli chodzi o użyte materiały, wiadomo że Tesla używa ekologicznych rozwiązań i wegańskich skór, pozyskiwanych w 100% z roślin. Jednym będą one odpowiadały, innym nie. Dla tych drugich istnieje wybór innych aut na rynku, również elektrycznych, używających również 100% skór, na przykład z młodych cieląt. Ile ludzi tyle gustów, co kto lubi...

Oczywiście to nie koniec niespodzianek, bo pasażerowie również mają do dyspozycji mały ekran umiejscowiony między przednimi fotelami. Jest również ekran za kierownicą, nieco śmieszną, jednak pomyślaną w taki sposób, żeby nie kręcić nią jak szalony, na przykład zawracając autem. Zmiana przełożenia powoduje że tą kierownicą skręca się dużo szybciej i dużo "bardziej" niż zwykła, okrągłą.

Nagłośnienie, to już istna bajka, system 22 głośników o mocy 960 W z aktywną redukcją szumów drogowych zapewnia studyjną jakość dźwięku, system robi niesamowitą robotę. Nawet najbardziej zatwardziali audiofile będą musieli przyznać, że system ten to górna półka, wśród górnych półek nagłośnienia w autach.

Klima to ważna sprawa. Tu została zmieniona i zrobiona na wzór Modelu Y i 3, choć bardziej ją dopracowali, działa lepiej, a system dzięki pompie ciepła jest dużo bardziej oszczędny i wydajny. Otwory wentylacyjne są ukryte w całej kabinie, a trójstrefowa regulacja temperatury, wentylowane siedzenia, zarówno z przodu jak i z tyłu i filtr HEPA zapewniają idealne środowisko do komfortowej jazdy.


Co do mocy auta, to Tesla reklamuje ją jako 1020 koni mechanicznych pozwalających rozpędzić pojazd do setki w około 2,1 sekundy. To szalone przyspieszenie, nie jestem przekonany czy oddanie takiej mocy w ręce często niedoświadczonych lub leciwych kierowców nie odbije się na niebezpiecznych zdarzeniach drogowych z udziałem Modelu S Plaid. Wracając do mocy, po próbach na niezależnej hamowni, moc modelu Plaid określono na ponad 1100 koni mechanicznych.

Rozpędzić możemy najnowsze dziecko tesli do ponad 200 mil na godzinę, choć zapewne możliwość ta będzie ograniczona elektronicznie. nikt nie chce przecież widzieć na naszych drogach Tesli pędzących ponad 320 km/h. To nie byłoby zbyt bezpieczne.

Do napędy Wersji S Plaid posłużyły 3 silniki trakcyjne, dające niesamowitą moc i zapewniające niezmienne parametry nawet przy długotrwałej jeździe na torze. Wpływ na to ma również przeprojektowany system baterii. Ważny jest również współczynnik oporu powietrza wynoszący 0,208. Dzięki temu zużycie energii podczas jazdy jest rekordowo niskie, jak na tak duże i ciężkie auto jakim jest bez wątpienia Model S.

Nowa bateria pozwala bez problemu ładować auto z mocą do 250 kW, co w zupełności wystarcza w dzisiejszych czasach na komfortowe podróżowanie. Nie jest to jednak tak szumnie zapowiadany przez Teslę pakiet 4680. Ciągle jest to pakiet 1865, czyli pakiet znany już z pierwszych Roadsterów oraz późniejszych Modeli S.

W tym jednak pakiecie poczyniono mnóstwo zmian. Jest on zupełnie przeprojektowany, a z 16 kiedyś używanych modułów, składających się na całą baterię, obecnie używa się zaledwie pięciu. Zmieniony został również system chłodzenia/grzania pakietu. Zaskutkowało to lepszymi parametrami jeśli chodzi o temperaturę pracy i moc ładowania baterii. Całość jest również dużo lżejsza, co miało pozytywny wpływ na osiągi auta. Pamiętajmy również że ogniwa 1865, w stosunku tych sprzed 10 lat zostały znacznie ulepszone. mają większą gęstość energetyczną a użycie metali ziem rzadkich zmniejszono w znacznym stopniu. tak więc niby mamy to samo, i nie ma tu absolutnie zapowiadanej przez Teslę rewolucji w zakresie baterii. mamy raczej do czynienia z rozsądną ewolucją całego pakietu trakcyjnego napędzającego Model S Plaid.

Inne elementy jak łożyska o mniejszych oporach toczenia, "energooszczędne" opony, nowe lepsze zawieszenie adaptacyjne i wiele innych nowinek, tylko pomagają wersji Plaid wyróżnić się na tle konkurencji. Mamy w końcu dużą rodzinną limuzynę za kwotę niecałych 130 000 dolarów, która bije na głowę osiągami takie potwory jak na przykład Bugatti Chiron Super Sport, czy McLaren 720S, nie wspominając o cenach tych aut, pierwszy to ponad 3,2 miliona euro, drugi zaledwie lekko ponad 300 tysięcy euro. A my jedziemy w rodzinnym 5-metrowym samochodzie z 4 drzwiami, i ogromnym bagażnikiem, a właściwie dwoma...