Coraz więcej osób odbiera swoje Modele Y z fabryki w Teksasie.

Oznacza to, że na ulice wyjeżdża coraz więcej aut ze strukturalną baterią 4680. To nowość w Tesli i nowość w ogóle na rynku.


Jedno z takich aut trafiło na SuC V3 o mocy 250 kW. Po podpięciu do stacji i rozpoczęciu sesji ładowania okazało się, że szczytowa moc 250 kW została przez Model Y osiągnięta.

„Krzywa ładowania pokazuje, że moc ładowania dość szybko i dość liniowo spadała w ciągu pierwszych 10 minut. Następnie tempo spadku mocy zwolniło lub nawet ustabilizowało się, kończąc powyżej 50 kW przy 80% SOC.”


Całe ładowanie od 0 do 80% SOC, zabrało 32 minuty. Nie jest to bardzo długo i pozwala na przejechanie kolejnych 362 km (według wskazań auta). Wiadomo, że ładując w trasie nie czekamy nigdy do 100%, gdyż ostanie procenty, kiedy w baterii mamy już dużo energii, zajęłyby strasznie dużo czasu. W zupełności więc wystarczy 80%, aby kontynuować jazdę i skorzystać z następnego Superchargera.


Czy 32 minuty do dobry wynik? Całkiem niezły, aczkolwiek jak dowodzą inni producenci w swoich nowych autach i pakietach baterii, jak akumulatory E-GMP Hyundai Motor Group, które mogą zgromadzić 10-80% SOC w 18 minut (przy ładowarce klasy 800 V) lub 20-80% w 15 minut. To są już super czasy ładowania. Jednak Tesla Model Y może jeszcze zaskoczyć, a właściwie pakiety 4680, które to są nowością rynkową i zapewne mają dużo większe możliwości niż owe 32 minuty.


Podejrzewam, że Tesla będzie w stanie za pomocą aktualizacji softu wycisnąć dużo więcej z nowych baterii niż to, co widzimy dziś. W końcu znamy to z historii, gdzie stare modele S ładowały się maksymalnie mocą 120 kW, a po aktualizacjach moc ta wzrosła do 150 kW. Do takiej zresztą mocy pokręcono jakiś czas temu stacje Supercharger drugiej generacji.


Poczekajmy, a na pewno Tesla zaskoczy nas pozytywnie, jeśli chodzi o możliwości swoich nowych baterii.


Źródło: Insideeves.com