Nie tak jednak jak to sobie wszyscy wyobrażamy czytając taki news. Bardziej chodzi o to aby Tesla boty znalazły się w każdym „sklepie” Tesli, co ma się przełożyć na zwiększone zainteresowanie zarówno nowością Tesli jaką niewątpliwie jest robot, co ma pomóc z kolei zainteresować potencjalnych klientów samochodami Tesli.

Tesla bot ma być swego rodzaju wabikiem, który zwiększy ruch w placówkach Tesli. Patent ten jest już testowany w Chinach, a sfokusowany ma być przede wszystkim na rynku amerykańskim, który mimo rekordu Tesli w sprzedaży globalnej, krótko mówiąc nie wyrobił normy. Niezadowolony z tego jest Elon Musk i kierownictwo Tesli.
 
Postanowili oni zagrać vabank i do całego procesu zatrudnili nowinkę technologiczną czyli właśnie Optimusa. Ma on zainteresować i przyciągnąć ludzi, nie będzie ich jednak obsługiwał. To zadanie, jeszcze ciągle, ludzi. Czy to się zmieni w przyszłości? Kto wie... nie wykluczam tego. Jeśli Optimus będzie wyposażony w odpowiednio zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji, może być całkiem niezłym rozwiązaniem w kwestii sprzedaży. Co mnie jednak martwi? To to, że Optimus nie będzie umiał przekazać odczuć związanych z jazdą Teslami. Uczucia i emocje to bardzo ważna rzecz w procesie sprzedaży takiego produktu jak auto, szczególnie auto elektryczne o niesamowitych osiągach, a takie właśnie są auta Tesli.
 
Początkowo Optimus miał brać udział w procesach produkcji samochodów Tesli w jej fabrykach, jednak z czasem Musk doszedł do wniosku, że robot taki, przydałby się praktycznie w każdym domu. Jako pomoc w codziennym życiu domowników. Dlaczego więc nie miałby skutecznie pomóc w sprzedaży aut Tesli? Jeśli masz jakiś szalony z pozoru pomysł, tak jak ten z Optimusem, warto go przynajmniej przetestować, i sprawdzić czy to ma szanse zadziałać.

Tak właśnie robi Tesla ze swoim Optimusem, sprawdza różne płaszczyzny naszego życia aby przekonać się w czym Optimus będzie w stanie nam pomóc, w czym wyręczyć, a z czym sobie kompletnie nie poradzi.
 
To się nazywa postęp...