Japońska firma od samego początku zachowuje dziwne stanowisko jeśli chodzi o elektromobilność. Z jednej strony przedstawia się jako pionier w tej dziedzinie, bo ponad 20 lat temu wprowadziła Priusa, który jakąś tam baterię miał i ma. Z drugiej strony usilnie przekonuje do tego, że napęd czysto bateryjny jest kiepski.
Faktem jest, że kiedy inni producenci, zarówno europejscy jak i amerykańscy giganci motoryzacyjni zaakceptowali zmiany i wszem i wobec obwieszczają, że niedługo będą produkować tylko i wyłącznie auta na baterie, Toyota ciągle staje okoniem i nie dość że nie ma w swojej ofercie żadnego sensowego EV, to jeszcze przekonuje że cały motoryzacyjny świat się myli i że hybrydy to jest to czym powinien jeździć każdy.
Niestety przypomina to miotanie się i pogoń za własnym ogonem. Sprzeczne informacje, chwalenie się tym, że jest się pionierem jeśli chodzi o baterie, a za chwilę udowadnianie że są one ok, ale takie małe i w hybrydach, duże są już do kitu. Poza tym firma taka jak Toyota, czyli naprawdę motoryzacyjny gigant powinien wypuścić coś lepszego, jeśli chodzi o auto na baterie niż jedyny model BZ4X, który nie dość że jest brzydki to jeszcze jest naprawdę kiepski, co udowodnili duńscy dziennikarze motoryzacyjni, przeprowadzając test zasięgu w/w auta. Wynik tragedia.
Główny naukowiec Toyoty wypowiada się na temat nowego trendu w motoryzacji w sposób co najmniej dziwny:
„Czas pokaże, że nasz punkt widzenia jest właściwy” – powiedział Pratt w Tokio. „Tak czy inaczej, na całym świecie będzie stosowana różnorodność układów napędowych. „To, co musi się zmienić, to to, że musimy trochę dojrzeć i przestać myśleć życzeniowo” – powiedział. „Prawdziwym problemem jest to, że są ograniczenia jeśli chodzi o zasoby surowców na świecie, zarówno zasobów materialnych, jak i infrastruktury ładowania i energii odnawialnej… Jeśli to prawda, w jaki sposób możemy zmniejszyć całkowitą ilość dwutlenku węgla, który będzie się gromadził? Potrzeba dojrzałej dyskusji, a nie dyskusji o marzeniach”.
Tak więc Toyota nie jest przeciwna pojazdom elektrycznym, ale wierzy w zróżnicowane podejście i przewiduje globalny niedobór litu, który jest najważniejszym materiałem stosowanym w dzisiejszych akumulatorach litowo-jonowych, które można znaleźć w czystych pojazdach elektrycznych, hybrydach i hybrydach typu plug-in .
Gill Pratt i jego zespół doszli do wniosku, że aby maksymalnie obniżyć emisję dwutlenku węgla, rozsądniej jest rozłożyć ograniczoną podaż litu na jak największą liczbę samochodów, elektryzując (częściowo) jak najwięcej samochodów.
Chodzi o to żeby nie robić dużych baterii w związku z małymi zasobami metali ziem rzadkich, a pozyskane surowce rozłożyć na jak największą ilość aut. Czyli nie produkować 100 Tesli X z baterią 100 kWh każda, a lepiej 1000 aut z baterią 10 kWh. Większa ilość częściowo zelektryfikowanych pojazdów ma mieć większy pozytywny wpływ na to, aby chronić nasza przyrodę i środowisko szeroko rozumiane, niż mniejsza ilość całkowicie elektrycznych aut. 1000 hybryd ochroni środowisko lepiej niż 100 EV. Poza tym argumentuje Pratt, około 80% aut na świecie przejeżdża dziennie do 30-40 km. Co oznacza że kompletną głupotą i marnowaniem surowców jest wożenie ze sobą 700 kg baterii z której dziennie użyjemy tylko niewielkiej jej części. Reszta to na co dzień zbędny balans.
Cóż, w jakiś pokrętny sposób brzmi to sensownie, choć nie jestem zwolennikiem hybryd, to skomplikowana technologia łącząca dwie inne, spalinową i bateryjną. Czy jest więc rzeczywiście lepsza i bardziej eko niż EV. Nie wydaje mi się. Myślę że Toyota szuka na siłę argumentacji dla swoich opóźnień w produkcji czystych BEV. Odpuściła już wodór, choć wydała na niego mnóstwo kasy. W obecnym cenniku nie ma już modelu Mirai 2023, tak jak we wszystkich innych modelach. Możemy kupić jedynie Miraia 2022, z zeszłego roku. Dziwna więc jest Toyota, jej tok myślenia stojący w sprzeczności z innymi producentami na świecie, a czasami nawet sprzeczny z tym co firma mówiła pół roku wcześniej. Tak więc niby chcą elektromobilności w Toyocie, ale czasami tak nie do końca. Mam wrażenie, że zależy to od osoby która się wypowiada, a może od dnia tygodnia? Taki żart. A na poważnie, Japończycy powinni się ogarnąć i na coś w końcu zdecydować, oraz obrać jedno stanowisko i trzymać się go.
Nie można zmieniać poglądów w motoryzacji w zależności od pór roku... tego zdecydowanie nie będą pochwalać klienci. Czy rzeczywiście Toyota w 2030 roku będzie produkować 30 modeli w pełni elektrycznych? Niby słyszeliśmy o tym, ale później były różne inne wypowiedzi i tak naprawdę już sam nie wiem co myśleć o tym uznanym w końcu producencie. Co by nie mówić czy myśleć, jedno jest pewne. Toyota ma mnóstwo doświadczenia i super zaplecze, zarówno naukowe jak i finansowe aby produkować bardzo dobre elektryki... nie rozumiem tylko dlaczego tak to przeciąga i się opiera.
Źródło: Insideeves.com