Tylko jedna firma, mimo dużej konkurencji wysuwa się na wyraźne prowadzenie, jeśli chodzi o stawiane szybkich stacji ładowania w Stanach Zjednoczonych, a jest nią Tesla.
Firma buduje infrastrukturę szybkiego ładowania szybciej i taniej niż konkurenci. Umożliwiło to Tesli zabezpieczenie wielomilionowych dotacji federalnych, które stanowią część krajowych wysiłków na rzecz budowy odpowiedniej sieci ładowania w USA.
Sieć stacji Supercharger była od zawsze uważana za przewagę konkurencyjną Tesli, jednak ostatnio firma udowodniła, że nie chce oddzielać się murem od konkurencji i zaczęła stopniowo udostępniać swoje stacje ładowania autom innym niż Tesla.
Po tym kroku, Tesla zrobiła coś jeszcze bardziej dziwnego. Otworzyła swoje opatentowane złącze, czyli NACS na inne firmy i zaproponowała, żeby stało się ono obowiązującym standardem w USA, i ogólnie Ameryce Północnej. Co zdaje się dziać obecnie, bo coraz więcej zarówno producentów aut jak i sieci ładowania postanowiło przyjąć NACS Tesli jako swój standard. (zarówno w autach jak i stacjach ładowania DC)
Niektóre stany w USA zaczynają obecnie uruchamiać pierwszą falę finansowania z kwoty 5 miliardów dolarów, która ma zostać przeznaczona na budowę sieci ładowania pojazdów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych. Fundusze zostały zatwierdzone w federalnej ustawie o infrastrukturze na 2021 r. i będą udostępniane w ciągu pięciu lat. Jest sporo do zrobienia, a dane rządowe wskazują, że w USA jest tylko około 33 400 szybkich ładowarek. (Dziwne że tak mało)
I jak się okazuje, trzy na pięć wszystkich szybkich stacji ładowania w Stanach Zjednoczonych to ładowarki Tesla Supercharger. Wynika to przede wszystkim z faktu, że sieć stacji firmy została zbudowana w ciągu ostatniej dekady, co zapewniło Tesli doświadczenie i wiedzę specjalistyczną niezbędną do zwiększenia wysiłków w zakresie ładowania. Tesla instaluje swoje ładowarki znacznie szybciej niż konkurenci, i robi to kosztem od 20% do nawet 70% niższym niż konkurencja.
Producent pojazdów elektrycznych wygrał przetargi na budowę ładowarek w około 18% lokalizacji wybranych przez stany USA korzystające z dotacji federalnych. To więcej niż jakakolwiek inna firma w USA. Jak dotąd przyznano około 77 milionów dolarów, z czego Tesla zgarnęła aż 8,5 miliona dolarów.
Tesla nie ogląda się na konkurencję i ciągle udoskonala swoje produkty. W tym również stacje ładowania. Mieliśmy początkowe wersje V1, których nie było zbyt wiele, bo były to same początki powstawania sieci. Później pojawiły się stacje o większej mocy i innym nowocześniejszym wyglądzie, to V2. Ten rodzaj stacji przez kilka lat królował i pojawił się w ogromnej liczbie lokalizacji sieci tesla Supercharger.
Obecnie mamy już kolejne wersje czyli V3, mogącą ładować auta Tesli z mocą nawet 250 kW, oraz na razie rzadkie V4, które są kompletnie odmienionym produktem. Inaczej wyglądają, mogą podawać moce rzędu nawet 750 kW, a mówi się o 1000 kW, oraz mają opcję płatności zbliżeniowych, jeśli ktoś nie posiada konta tesli, a chciałby się naładować na stacji. Tą ostatnią funkcjonalność wymusiła Unia Europejska, która to zatwierdziła nowe przepisy mające ułatwić maksymalnie użytkownikom cały proces ładowania auta elektrycznego.
Na najbliższe lata Tesla zamierza rozbudować swoją sieć jeszcze bardziej, a dodatkowo na terenie USA dostanie ogromne dofinansowanie do stawianych ładowarek. Z tego co mamy u nas w Europie jeśli chodzi o ładowarki Tesli, również możemy się cieszyć. Podróżując po Europie autami Tesli, nigdy nie miałem żadnych problemów, ani ze znalezieniem Superchargerów, ani z innymi aspektami ładowania, włączając w to kolejki do stacji.
Oby Tesla rozwijała swoją sieć jak najszybciej, jednak również w naszym kraju, w którym akurat cierpimy na niedosyt tych stacji, w porównaniu do ilości sprzedających się u nas w kraju aut tego amerykańskiego producenta.