Cóż, tak to może wyglądać. Kiedy 2 tygodnie temu amerykański producent obniżył ceny swoich aut w sposób bardzo agresywny, wywołało to lawinowy wzrost zamówień na auta Tesli.


Szczególnie dużo zamówiono Modelu Y, który okazał się hitem sprzedaży, będąc tylko nieznacznie droższym autem od Modelu 3, czyli sporo mniejszego pojazdu. W Polsce to zaledwie 5 tysięcy złotych różnicy. Zatem i u nas zamówień było bardzo dużo, jednak w żaden sposób nie możemy się porównywać do rynku USA.

Pamiętać należy, że Model Y kwalifikuje się na tamtejszym rynku do dopłaty dla aut EV, w wysokości 7500 dolarów. Oznacza to, że Y po wszystkich obniżkach i dopłatach kosztuje zaledwie około 46 000 dolarów. (według kursu dnia, daje to u nas w Polsce cenę zaledwie 198 000 złotych, pamiętajmy, że u nas wersja Long Range Modelu Y to koszt 260 000 złotych, tak więc amerykanie, jak by na to nie patrzeć mają zdecydowanie lepiej niż my).


Będzie zalew podstawowej wersji Modelu Y...


Tesla podwyższając cenę o 500 dolarów, spowodowała, że cena auta wynosi obecnie prawie 53 500 $, co oznacza że większość klientów pozostanie przy podstawowych opcjach wyboru dodatkowego wyposażenia. Lakier w kolorze czerwonym czy większe koła, spowodują wzrost ceny ponad 55 000 $, co przekreśla możliwość otrzymania dopłaty w wysokości 7500 $. Czy Tesla nastawia się na zalew rynku podstawowymi, białymi Modelami Y? Oby nie, bo na naszych czy amerykańskich ulicach byłoby strasznie biało i monotonnie...

Tesla Model Y jest już jednym z najlepiej sprzedających się pojazdów w Stanach Zjednoczonych w zeszłym roku. Dzięki bardziej przystępnej cenie, w tym roku, w pełni elektryczny crossover mógłby równie dobrze sprzedać się w znacznie większej ilości sztuk,, jednocześnie odciągając konsumentów od innych niż Tesla opcji na rynku. 


The Wall Street Journal  niedawno podzielił się taką historią, powołując się na doświadczenia 32-letniego kalifornijskiego psychoterapeuty Stanly'ego Trana, który był na liście oczekujących na Forda Mustanga Mach-E. Podczas gdy Tran był nastawiony na Mach-E, niższe ceny Modelu Y były po prostu czymś, czego nie mógł zignorować. Psychoterapeuta ostatecznie anulował swoje zamówienie na Forda Mach-E i zamiast tego zdecydował się na Model Y, który jeśli porównamy obydwa auta oferuje większy zasięg niż jego odpowiednik od Forda.


Tak więc Tesla zaszachowała rynek elektryków w USA, a jej udział w ogólnej sprzedaży znów może się powiększyć (po nieznacznej obniżce w ciągu 2 ostatnich lat). Czy inne rynki pójdą również tą drogą i Tesla je zdominuje? Cóż, tego nie wiemy, ale jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. W Polsce na pewno pomogłoby podniesienie limitu kwotowego aut elektrycznych tak aby załapały się na niego takie modele jak Tesla 3 i Y w wersjach Long Range, które obecnie się na dopłatę nie łapią, choć i na to istnieje pewne lekarstwo (ale o tym w innym materiale już wkrótce).


Źródło: Teslarati.com