Amerykańska administracja postanowiła jednak zwiększyć kary, dla których producentów auta nie spełniają norm spalania. Nie od dziś wiadomo, że auta palą dużo więcej niż starają się nam to wmówić producenci. Szczególnie USA było dość liberalne pod tym względem, produkując fajnie ryczące silniki V6 czy V8. Jednak oprócz tego, że potwory te przyjemnie brzmiały dla uszu swoich właścicieli i sympatyków tradycyjnych aut spalinowych, to niestety dość mocno zatruwały powietrze spalając zdecydowanie więcej paliwa na każde 100 km niż deklarowali to w dokumentacji technicznej producenci tychże aut.


Jak się okazuje, całej sprawie przyjrzała się Krajowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA), która zapoznała się dogłębnie z całą sprawą, przeprowadzając odpowiednie badania w tym zakresie. Niestety nie wypadły one pomyślnie dla producentów. Okazało się, że dane oficjalne bardzo rozmijają się ze zużyciem faktycznym, a co za tym idzie auta te nie spełniają wymogów co do emisji spalin i zużycia paliwa.

NHTSA postanowiła że w życie wejdzie projekt, który miał stać się obowiązującym prawem już w 2016 roku, miał on nakładać wyższe kary finansowe na niespełnienie norm na producentów aut. Niestety po dojściu do władzy prezydenta Trumpa, projekt poszedł w odstawkę, wszyscy wiedzą że Trump był przeciwny takim ograniczeniom i nie dążył do rozwoju zrównoważonego transportu.


Potencjalne kary dla producentów samochodów, którzy nie przestrzegają przepisów, są znaczne. W latach modelowych samochodów od 2019 do 2021 kara wyniesie 14 USD, w porównaniu z 5,50 USD za każde 0,1 mili na galon, które pojazdy nie spełniają wymaganych norm zużycia paliwa i je przekraczają, zostanie to pomnożone przez liczbę sprzedanych pojazdów niespełniających wymagań. Zgodnie z  raportem Reutera  kary wzrosną do 15 USD za rok modelowy 2022. 


Następną ciekawostką jest to, że Tesla i inni EV producenci, spełniający z nawiązką normy, mogą właśnie te swoje nadwyżki odsprzedawać producentom, którzy ich nie spełniają. Dla mnie to kompletna bzdura, która może nic nie zmienić a handel takimi "kredytami norm zużycia" może stać się dokładnie tym czym są normy emisji CO2 u nas w Europie, czyli możliwością kombinowania i spekulacji.


Tak to może wyglądać niestety, choć problemy dotkną i skomplikują życie jednym producentom, drugim mogą posłużyć do zarobienia dużych pieniędzy... Nie ma niestety rozwiązań idealnych na tym świecie. Amerykańska agencja oszacowała, że za rok modelowy 2019 producenci samochodów będą winni około 294 mln dolarów po zaktualizowanych stawkach. Według starych stawek, które obowiązywały wcześniej kwota ta wyniosłaby około 115,4 mln dolarów. Jest to jak widać bardzo znaczny wzrost kar finansowych. Co do Tesli, jak się ocenia firma jeszcze bardziej wzmocni swoją pozycję na rynku jako producent aut czysto elektrycznych, zyskując bardzo dużo środków finansowych na sprzedaży wyżej wymienionych norm zużycia.


źródło; Teslarati.com