Test - 31 godzin w Tesli Model 3 na wielkim mrozie?

Na temat tego jak sprawują się elektryki podczas mroźnych zim narosło wiele historii i legend. 

Dlatego postanowiłem osobiście przeprowadzić test, używając do tego jednego z modeli aut marki Tesla.

Jest to Model 3 w podstawowej wersji, czyli wyposażony w najmniejszą dostępną u tego producenta baterię o pojemności 60 kWh.

Procedura testowa:

Samochód naładowany do 90% pozostawiłem o godzinie 16:00, po czym uruchomiłem Tryb Kempingowy a temperaturę wewnętrzną ustawiłem na 19°C.

Auto stało całą noc na mrozie a średnia temperatura oscylowała wokół -14°C. 
Zaraz po zakończeniu eksperymentu o godzinie 06:30, kiedy wyjeżdżałem do biura auto wskazywało jednak -18°C. Trudno więc stwierdzić dokładnie jaka była temperatura, bo mój dom otoczony jest drzewami, być może dlatego samochód pokazywał tylko -14°C. Faktem jest, że było bardzo zimno.
(Przyjmuje zatem zakres od -14 do -18)

Stan baterii który początkowo wynosił 90% po 15,5 h ogrzewania wnętrza kabiny do 19°C, czyli z włączonym tak zwanym trybem kempingowym, zmniejszył się do 40%.

Tak więc przez 15,5 godziny auto utrzymywało zadaną temperaturę i zużyło dokładnie 50% baterii.

Idąc tym tropem, okazuje się, że w tej wersji trójki z baterią o pojemności 60 kWh, stojącej na minimum 14 stopniowym mrozie (być może temperatura była nawet niższa), możemy bezpiecznie spędzić 31 godzin. 
To dotyczy tekstów typu „jak długo przeżyjesz w korku na autostradzie stojąc w zaspach po pas”
Co prawda przez 32 lata posiadania prawa jazdy i zrobienia zapewne setek tysięcy kilometrów po całej Europie i nie tylko, nigdy w zaspie nie utknąłem a tym bardziej w zaspie na autostradzie, takie chwytliwe tytuły po prostu się klikają. 

Dlatego powstają i cieszą się naprawdę wielką popularnością, niestety.

Mamy jednak odpowiedź na „autostradowo-zaspowo-mrozowe” problemy i obawy podczas zimy. 

Brzmi ona: Dla Modelu 3, z baterią 60 kWh – wynik to 31 godzin!

Można ten wynik poprawić, ale będzie chłodniej.

Jeśli jednak naszą temperaturę we wnętrzu auta obniżylibyśmy do 15°C, co również pozwoliłoby nam przeżyć tego typu „kataklizm”, wówczas moglibyśmy liczyć na to, że standardowa bateria o pojemności 60 kWh, pozwoli nam na spędzenie dodatkowych 7,6 h w aucie bez uszczerbku na zdrowiu.

Wszystko zależy od temperatury zewnętrznej oraz temperatury jaka ma być zachowana wewnątrz kabiny samochodu. 
Myślę jednak, że owe standardowe 31 h w zupełności wystarczyłoby, jeżeli taka sytuacja oczywiście by się przytrafiła, choć wydaje mi się ona naprawdę mało prawdopodobna w naszym kraju, do tego, aby wszelkie służby ratunkowe dotarły do nas i uwolniły nas z tej zimowej elektrycznej pułapki , jak niektórzy określali w swoich tekstach auto elektryczne podczas zimy.

Nie wierzcie kłamliwym artykułom.

Czy jest się więc czego bać? 
Moim zdaniem absolutnie NIE, bo…
Po pierwsze nie zdarzają się u nas tak wielkie zaspy na autostradach (ani poza nimi), aby uwięzić dziesiątki czy setki samochodów na kilkadziesiąt godzin, po drugie, nawet auto elektryczne z bardzo podstawową wielkością baterii, jest w stanie utrzymywać nas przy życiu grubo ponad 30 h.
Przez taki czas każda ekipa ratownicza jest w stanie do nas dotrzeć, nawet jakby miała iść na piechotę:)

Auto do testów dostarczyła firma NO SMOG RENT, oferująca na wynajem wyłącznie pojazdy elektryczne.