Amerykanie nie popisali się jeśli chodzi o ostatnie badanie na temat ochrony środowiska i zmian klimatu.
Jak się okazuje po przeprowadzeniu badania na grupie prawie 9000 amerykanów, aż 49% z nich uważa że nie mają oni jako jednostka żadnego wpływu na to co dzieje się z naszym klimatem, a ich postępowanie w żaden sposób nie wpłynie na ochronę naszej planety przed destrukcyjnymi poczynaniami człowieka.
Jak widać obywatele USA nie za bardzo wierzą w to że jednostka może zmienić świat. Może to trochę na wyrost, ale nie pozbawione jest sensu ani historycznych podstaw, kiedy to poczynania jednostki zmieniały całą historię, często globalną. Choć oczywiście nie chodziło wtedy o ochronę środowiska.
Choć to temat ciągle sporny, faktem jest, że człowiek nie za bardzo przejmuje się tym co nas otacza wokół. Wycinanie lasów, zatruwanie rzek i mórz, oceaniczne pływające wyspy z plastiku, to tylko niektóre tematy w których się nie popisaliśmy.
Amerykanie chyba jednak się mylą, bo o ile jednostka zdaje się niewiele móc, to już liczba tych jednostek, w przypadku USA to 49% społeczeństwa tego kraju czyli prawie 164 miliony osób, jeśliby zmieniły jeden czy dwa nawyki przyczyniające się do ochrony środowiska w jakikolwiek sposób, na pewno nie pozostałoby bez wpływu na to właśnie środowisko.
Często jednostka pomnożona przez odpowiednią liczbę może zdziałać bardzo dużo. Oczywiście to tylko przykład, ale jeśli nagle 164 miliony ludzi w ciągu dnia zgasi światło na 10 minut w swoich domach, zaoszczędzilibyśmy ogrom energii i kasy, oczywiście w ujęciu globalnym, bo jako jednostki pewnie byśmy tego nawet nie odczuli. To tylko mały przykład, taki na szybko.
Mamy ogromne problemy z wodą, jednak podlewając nasze ogródki aby ładnie wyglądały, lejemy bez opamiętania, często zapominamy o czasie, a ziemia jest nasiąknięta jak gąbka, zupełnie bez sensu.
- Wąż ogrodowy wypluwa z siebie średnio 50-60 litrów wody w ciągu zaledwie minuty. Jeśli podlewamy ogród przez 30 minut to zużywamy 1500 litrów wody, czy taka ilość jest niezbędna? Otóż okazuje się że nie. Wystarczy dokładniej podlewać konkretne rośliny, miejscowo, i zmniejszyć ciśnienie, choćby o 25%. Komfort podlewania zostanie na minimalnie mniejszym poziomie, jednak zaoszczędzimy prawie 400 litrów wody. jeśli podlewamy przez okres 6 miesięcy nasz ogród, zapewne częściej ale przyjmijmy tylko tyle do naszego wyliczenia, i robimy to co 2-3 dni, to nagle okaże się, że dzięki małemu kroczkowi który zrobiliśmy możemy zaoszczędzić nawet 24 000, lub 36 000 litrów wody. A mowa tylko o nas samych. jeśli przemnożymy to przez liczby rzędu milionów właścicieli takich posesji, jaki będzie wynik? No właśnie. Małe kroczki a znaczą tak wiele.
jeśli więc omawiani wyżej Amerykanie wzięliby się za takie właśnie oszczędności, to zdecydowanie w takiej liczbie mogliby znacząco wpłynąć na to aby choć trochę ochronić środowisko naturalne i zasoby dla naszych dzieci i wnuków. To jak oni będą żyć za 30 czy 50 lat, w dużej mierze zależy dziś od nas.
Nie namawiam więc aby być jakimiś eko świrami, ale zakręcić wodę, czy zgasić światło tam gdzie nie jest akurat potrzebne chyba wszyscy możemy? To nie wymaga ani silnej woli, ani żadnych wyrzeczeń, ot po prostu pomyślmy czasami o tym co po sobie zostawimy i w jakim to będzie stanie...