-
anonim
Bateria Tesla Y long range z BerlinaJedyne co udało nam się ustalić, to bateria z wersji Standard, to jest 60 kWh LFP od BYD. Jak tylko znajdziemy info na temat wersji Long Range, to odpiszemy -
krzysztof
jak mogę sie zarejestrowac sie w OTOEVMożesz to zrobić podczas dodawania danego materiału - np jak chcesz dodać komentarz lub opinię lub firmę. Wtedy wystarczy, że podasz adres email, a konto się utworzy automatycznie i na maila dostaniesz hasło.
Auta elektryczne tanieją. Czy w końcu będziemy płacić rozsądne pieniądze za auta EV?
Wiemy wszyscy i takie jest też powszechne przekonanie, że auta elektryczne są drogie.
To prawda, niestety. Dziś mało kogo stać na samochody za 200 czy 300 tysięcy, nie wspomnę o flagowcach za 800 czy 900 tysięcy złotych.
Nie zapominajmy również o tym, że rozwiązania benzynowe czy hybrydowe również podskoczyły, jeśli chodzi o ceny i to bardzo znacząco. Jednak tym nie będziemy się zajmować.
Było bardzo drogo, ale...
Ceny elektryków jeszcze 3 lata temu były bardzo wysokie, ale… od tamtej pory sporo się zmieniło.
Całe szaleństwo rozpoczęła Tesla, obniżając swoje ceny kilkukrotnie. Obecnie Model Y możemy zakupić już poniżej 200 tysięcy złotych a Model 3 który przeszedł niedawno lifting niewiele drożej, bo za 205 tysięcy złotych.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zazwyczaj auta takie są kupowane na firmę, możemy odliczyć część lub cały VAT, możemy również otrzymać aż 27 tysięcy złotych dopłaty z programy mój elektryk. Możemy wreszcie amortyzować nasz zakup do kwoty 225 tysięcy złotych.
Auta EV mają wyższy próg amortyzacji, niż auta spalinowe (dla nich próg wynosi 150 tys. złotych)
Jeśli więc odliczymy wszystkie te składowe, nagle okaże się że nasz elektryk nie jest już taki drogi.
Jednak to jedna strona medalu.
Drugą jest to, że po początkowym szaleństwie na auta EV, rynek obecnie nieco zwolnił.
Firmy takie jak Volkswagen, Ford, BMW i kilka innych naprawdę dużych i liczących się koncernów postanowiło nieco opóźnić swoje inwestycje w przebudowę fabryk i przestawienie ich tylko i wyłącznie na produkcję aut czysto elektrycznych.
Chodzi o miliardy dolarów, które miały być wydane w najbliższej przyszłości, jednak zostaną one wydane
od 3 do 5 lat później (w zależności od producenta)
Jaki jest skutek takich decyzji?
Bardzo ważny dla nas konsumentów.
Otóż, po początkowym dosłownie wariactwie cenowym, samochody elektryczne zaczęły tanieć. I to sporo.
Jak wspomniałem rozpoczęła Tesla, ale za jej przykładem, a później za przykładem firm z Chin, które również zastosowały bardzo niskie ceny, za nie oszukujmy się, całkiem niezłe auta elektryczne, poszła cała reszta.
Mercedes, Audi, Vokswagen, Kia, Hyundai oraz inni liczący się producenci zachęcają do zakupu w różny sposób.
Obniżka ceny to jedno, ale mamy inne narzędzia jak na przykład najem długoterminowy, leasingi, itd. Itd.
Dla przykładu Audi zaoferowało sporą ilość aut w Polsce, za niewiele ponad 2000 złotych netto miesięcznie i to bez wpłaty własnej. To bardzo dobra firmowa oferta, bo w cenie było właściwie wszystko.
Łącznie z serwisem i ubezpieczeniami, trzeba było chyba tylko dopłacić za opony, jednak nie była to duża kwota.
Mówimy o modelach kosztujących grube setki tysięcy złotych, bo w grę wchodził również przepiękny model Audi E-Tron GT, w którym można się zakochać za sam jego wygląd. Co do aspektów praktycznych tego auta, jest to osobna historia.
Volkswagen skupił się na przykład ostatnio na rynku USA, gdzie ceny i tak są bardzo niskie. Jednak, jeśli ktoś zdecyduje się na ID.4 w leasingu może zyskać kolejne 13 tysięcy dolarów, o które sumarycznie zostanie obniżona wartość naszego zakupu.
Czyżby nagle okazało się, że auta EV, nie są aż tak kosztowne w produkcji, a producenci zarabiali na nich krocie?
W końcu, jeśli obniża się cenę elektryka o 20 czy 25%, to chyba coś jest na rzeczy.
Czy zatem do tej pory dawaliśmy się robić w konia? Cóż, to całkiem możliwe.
Dla przykładu Model 3 Tesli z napędem na oś tylną i najmniejszą baterią w roku 2022 roku kosztował szalone
244 990 złotych. Szalona cena. Dziś mamy 2024 rok, a to samo auto kosztuje „zaledwie” 205 990 złotych. Widzicie sami, że to ogromna różnica sięgająca prawie 40 tysięcy złotych.
Inni producenci również stosują obniżki swoich cen, choć nie tak drastyczne jak Tesla.
Mamy więc tendencję, która miejmy nadzieje utrzyma się przynajmniej przez jakiś czas.
Nie chodzi mi o to, aby auta elektryczne taniały w nieskończoność, ale bardziej o to, aby kosztowały one w miarę rozsądne pieniądze i aby było na nie stać jak największą ilość klientów.
Jeśli tak się nie stanie, to auto okaże się luksusem dla wybranych i sprzedaż nowych aut drastycznie spadnie, a jedynym plusem będą mniejsze korki w miastach.
Za to przemysł motoryzacyjny nastawiony dziś na produkowanie milionów aut, z całą pewnością złapie zadyszkę a niektórzy z producentów dziś znani i obecni na rynku, po prostu z niego znikną.
To zdecydowanie czarny i smutny scenariusz.
Miejmy nadzieję że się nie spełni.
Komentarze (2)
Kia obniżyła ceny o 70 000 zł . Nikt nie chce kupować.
Bo ludzie teraz patrzą na "chińczyki"