Często zastanawiamy się nad tym jakie auto firmowe zakupić?
Często też rozpatrujemy auto w pełni elektryczne, co jeszcze 2-3 lata temu nie miało miejsca.
Dziś się to zmienia, bo dzięki zachętom skierowanym do osób i firm nabywającym auta elektryczne, ich cena okazuje się zaskakująco niska.
Choć wszyscy mają przeświadczenie o tym, że elektryki są bardzo drogie.
Pobawmy się matematyką i policzmy jak to jest, z tymi cenami na naszym polskim rynku.
Czy będzie trudno? Raczej tak, bo chcąc porównywać gruszki do gruszek, musimy przyjąć pewne zmienne wspólne dla porównywalnych modeli. Musimy więc wybrać auta spalinowe trochę bardziej zaawansowane i lepiej wyposażone niż podstawowe wersje. O mocy nie wspomnę bo nie znajdziemy spaliniaka kosztującego do 200 tysięcy złotych, który będzie dysponował mocą ponad 300 koni jak podstawowa Tesla model 3, czy 480 koni jak wersja Long range. Ale spróbujmy, z zapewniam, że liczby okażą się co najmniej ciekawe...
Weźmy więc na tapetę Teslę Model 3, która to obecnie zaczyna się już od 205 000 złotych brutto. Oznacza to, że takie auto kosztuje netto 166 000 złotych, jednak pamiętajmy, że to nie koniec całego wyliczenia bo w aucie elektrycznym przedsiębiorca może odliczyć również amortyzację. Czyli kwotę netto, odliczyć od podatku. Oczywiście amortyzuje się auto zazwyczaj nie na raz jedną kwotą, ale przez określony czas liczonych w latach. Co bardzo ważne, jeśli kupimy spalinowe auto i nie ważne ile ono kosztuje nawet jeśli 300 000 złotych netto, możemy odliczyć od podatku (zamortyzować) tylko 150 000 złotych.
Jeśli zaś kupimy auto elektryczne, mamy szersze pole działania, bo amortyzacji podlega już kwota dużo wyższa, a w naszym kraju jest to aż 225 000 złotych.
Kolejnym plusem, aczkolwiek nie ostatnim jest to, że kupując auto w pełni elektryczne dostaniemy dopłatę z programu Mój Elektryk, w kwocie aż 27 000 złotych.
Przyjmijmy więc naszą Teslę Model 3 w podstawowej wersji do wyliczenia:
Mamy 205 000 zł. Brutto,. co przy odliczeniu 50% VAT-u, taką kwotę odlicza ogromna ilość przedsiębiorców, chyba że firma prowadzi na przykład wynajem aut, wtedy może odliczyć 100% VAT.
Po odliczeniu podatku VAT mamy kwotę około 166 000 złotych. Całą kwotę możemy odliczyć od podatku, czym zajmie się nasza księgowa, one mają największe doświadczenie w tego typu rzeczach. Wiadomo siła doświadczenia.
Ale odsuńmy to na bok, przynajmniej na razie, i skupmy się na dopłacie od Państwa, czyli wspomnianych 27 000 złotych z programu Mój Elektryk.
Nasza kwota za Teslę stopnieje do 139 000 złotych. To już bardzo atrakcyjna cena jak na auto EV, którego się nie serwisuje...
Tak, to prawda! Tesla jako auto nie podlega serwisowi, a konkretnie mówiąc nie podlega okresowym przeglądom. Nie mamy więc jak w przypadku innych producentów przeglądów okresowych co 15 czy 20 tysięcy kilometrów.
Ile zaoszczędzimy w skali leasingu trwającego 3 lata?
Dla przykładu Toyota wymaga przeglądów po 15, 30, 45 tysiącach kilometrów, i tak dalej co 15 tysięcy kilometrów. Koszty to odpowiednio: 1000, 1500 i 1700 złotych w zależności od zakresu prac. Są to średnie ceny. Podobnie kształtują się one w Volkswagenie czy Renault.
Mamy więc dodatkowe koszty w kwocie około 4200 złotych, rocznie. Jeśli wymienimy klocki i tarcze koszt może wzrosnąć i to słono bo nawet o 2000 złotych lub więcej. Taki serwis zdarza się również bo niestety spalinowe auta wymagają normalnego używania hamulców.
Jeśli nasze koszty pomnożymy przez 3 lata użytkowania, mamy dodatkowe koszty serwisowe w kwocie 12 600 złotych a jeśli zużyjemy przez te 3 lata dwie pary klocków i tarcz co jest jak najbardziej realne, to koszt serwisu wzrasta do kwoty 16 600 złotych.
Idąc tym tropem, jeśli od ceny naszej Tesli odejmiemy koszty serwisu przez 3 lata, to nagle okazuje się, że nasze w pełni elektryczne auto kosztuje naszą firmę zaledwie 89 200 złotych netto. To już cena prawie kosmiczna, jak na full elektryka.
Mamy też naprawdę niezłą gwarancję. 4 lata i 80 000 km podstawowej gwarancji, oraz 8 lat i 160 000 kilometrów, lub jeśli wybierzemy wersję Long range auta aż 192 000 kilometrów na zespół napędowy, który stanowi bateria trakcyjna oraz silniki napędowe auta.
To naprawdę bardzo dobre warunki, bo o ile gwarancja podstawowa wynosząca 80 000 km jest „do zrobienia” w 3, 4 lata, wystarczy przejechać zaledwie 20 000 km rocznie, o tyle już gwarancja na zespół napędowy, czyli najważniejsze i najdroższe elementy auta elektrycznego, jest już pewnym wyzwaniem. Jeśli nasz leasing będzie trwał 3 lata, lub 4, to musimy zrobić rocznie 40 000 lub 53 000 (przy 3 latach) w skali roku. To bardzo dużo.
Tak więc najpewniej będziemy sprzedawać nasze auta, kiedy jeszcze będą na przynajmniej częściowej gwarancji, a to bardzo duży plus przy odsprzedaży pojazdu na rynku wtórnym.
Ciekawostką jest to, że Tesle, jak i inne elektryki w bardzo minimalnym stopniu zużywają klocki i tarcze hamulcowe. Hamowanie regeneracyjne, na tyle dobrze działa w autach tego producenta, że bez żadnego problemu klocki wytrzymują przebiegi nawet 400 czy 500 tysięcy kilometrów. To ogromna oszczędność bo zakładając zmianę klocków i tarcz (to już rzadziej ale jednak), w tradycyjnych samochodach zaoszczędzimy kolejne tysiące złotych.
Średni koszt takiej operacji to w przypadku samych klocków kilkaset złotych, jednak w przypadku wymiany klocków i tarcz, robi się z tego pokaźna sumka w postaci nawet 2,5 czy 3 tysięcy złotych. Zakładając wymianę minimum raz na 100 tysięcy kilometrów, choć klocki zmieniamy przecież częściej, mamy znów do zaoszczędzenia około 10 czy nawet 12 tysięcy złotych podczas wspomnianego wyżej przebiegu auta.
Jeśli pojeździmy naszą Teslą aż do tak dużego przebiegu, to oszczędności będą wyższe o kolejne tysiące złotych.
Tesla nie wymaga ani nie nakazuje przeglądów. Zaleca tylko raz na dwa lata, sprawdzenie płynu hamulcowego i płynu chłodzącego/grzejącego naszą baterię trakcyjną. To koszt kilkuset złotych, choć jak podkreślam, możemy tego nie robić, bo nawet kiedy zrezygnujemy z zalecenia amerykańskiego producenta, nasza Tesla ciągle podlega pełnej gwarancji.
Jak więc widać na podstawie tej może nieco prostej symulacji, nie opłaca się dziś kupować auta tradycyjnego jako auto firmowe. Po pierwsze wyjdzie drożej, jeśli weźmiemy wszystkie aspekty użytkowania pojazdu. Po drugie tradycyjne auta poprzez swoją skomplikowaną budowę (przypomnę tylko że Toyota Camry składa się z 30 tysięcy elementów, a Tesla Model 3 z 10 tysięcy elementów, wchodzących w skład kompletnego samochodu, gotowego do jazdy) są narażone dużo bardziej na różnego rodzaju usterki, które potrafią wyłączyć pojazd nawet na długie tygodnie.
Elektryki są dużo mniej awaryjne, choć i tu zdarzają się sytuacje w których będziemy musieli odstawić auto do serwisu, na ewentualną naprawę, jednak są to incydentalne przypadki, a drobne naprawy usuwa coraz sprawniej działający mobilny serwis Tesli. Znam przypadki Tesli jeżdżących bez awaryjnie przez okres kilku lat a ich przebiegi to ponad 300, czy nawet ponad 500 tysięcy kilometrów. Oczywiście na oryginalnych silnikach i bateriach, czyli najważniejszych elementach auta EV, które to, jak widać mają bardzo dobrą trwałość.
Dobrze wyposażony Volkswagen Passat to dziś koszt około 140 tysięcy złotych netto. Możemy oczywiście odliczyć część lub nawet cały VAT, czy amortyzować auto, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie koszty, lub może precyzyjniej mówiąc ich brak, w przypadku Tesli, widzimy jasno, że na aucie EV zaoszczędzimy mnóstwo pieniędzy. Nie wspomnę już o wizerunku firmy, która będzie postrzegana jako firma dbająca o środowisko i zdecydowanie idąca w kierunku zero-emisyjności.
A to nie jest w dzisiejszych czasach bez znaczenia.