Chore ceny aut elektrycznych w Europie!!!
To jest fakt nie mit!
Jak traktują nas nasi, przez nas wybrani politycy? Zarówno ci siedzący w Brukseli jak i rodzimi obradujący w Warszawie?
Może mały przykład, przykład niemieckiego producenta, który tak się wystraszył swojej słabej pozycji na chińskim rynku że przecenił swój elektryczny model I.D3, już wszyscy wiemy o kogo chodzi, i to jak przecenił!
Przecena jak i cena pierwotna przyprawią Was o zawrót głowy i zmuszą do zastanowienia się w jakiej Europie żyjemy i dlaczego nas rąbią na każdym kroku, aż tak bardzo.
Za jakie grzechy... chciałoby się zakrzyknąć!
UWAGA: Cena I.D3 przed obniżką, na chińskim rynku to całe 80 000 złotych. Za nówkę sztukę, nieśmiganą. A poważnie, za auto kupione jako nowe u dilera marki.
Volkswagen na tyle stracił swoją mocną kiedyś pozycję w Chinach, że postanowił jeszcze obniżyć cenę swojego elektryka. Obniżka nie byle jaka, bo nowa cena auta to na nasze złotówki aż...(„aż” to sarkazm) 67 000 złotych. Za nowe elektryczne auto.
Jeśli opisuję Wam całą sytuację i przeliczam kwoty na złotówki, to idźmy dalej szlakiem złotówkowym, czyli ile kosztuje to samo auto w Polsce?
Otóż, siedzicie mocno na krzesłach? Ponad 136 000 złotych. Od takiej kwoty zaczynają się ceny I.D3 z najmniejszą baterią i najmniejszym zasięgiem. (To auto stare, tak zwane przed liftowe. Niemiecki producent poprawił trochę swojego I.D i wywalił cenę w kosmos, od tego roku. Z małą baterią 58 kWh, auto kosztuje ponad 191 tys. złotych - ZWARIOWALI... CAŁKIEM!)
Nie mogę przeklinać, zrobię to w duchu, po cichu. Nie mogę tutaj, choć cisną się na usta najgorsze przekleństwa tego świata.
W czym rynek Chiński jest inny czy lepszy od nas Europejczyków, że aż tak nas doją z każdej strony. 136 tysięcy za to samo auto, tam 67 tysięcy!!!
TO PONAD DWA RAZY TYLE!!! (dla nowej wersji trzy razy tyle) Kiedy my możemy kupić sobie I.D.3, Chińczyk, nie obrażając nikogo zrobi co? Kupi za te same pieniadze dwa takie auta. Mało tego, zostanie mu jeszcze 2 tys. Złotych (prawie 3600 juanów, to ich waluta) na chińskie piwo, pierożki, czy co tam będą chcieli sobie za to kupić, aby poświętować zakup dwóch aut w europejskiej cenie jednego.
Rozumiem że grunt pali się Niemcom pod nogami, ale rąbanie po kieszeni własnych obywateli, oraz tych po sąsiedzku, między innymi, czyli nas Polaków, a dawanie połowy ceny za to samo auto na drugim końcu świata to chyba nie jest wyjście zbyt dobre ani dla wizerunku firmy, ani dla jej kieszeni?
Nie chciałbym mieszkać w Chinach, ale takie różnice po prostu działają mi na nerwy, i już...