Cinque Terre, czyli kolorowe widoki włoskiego wybrzeża. Część 2
Po pysznym śniadaniu w austriackim hotelu eduCARE, wrzuciliśmy do auta nasze podręczne bagaże i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Jednak nie bezpośrednio do naszej bazy w Toskanii, a w zupełnie inne miejsce. Miejsce tak malownicze, że grzechem byłoby nie zatrzymać się tam, chociaż na jedno popołudnie i jeden nocleg.
Miejscem tym jest malownicze miasteczko Limone sul Garda, położone tuż nad brzegiem jeziora Garda.
Mało tego, położone w sposób najbardziej malowniczy z możliwych. Robi wrażenie, naprawdę.
Po drodze jednak zahaczyliśmy o stały punkt naszych wizyt w okolicy jeziora Garda, jeśli jedziemy trasą od północy przez przełęcz Brennera. Mowa o miejscowości Riva del Garda.
Byliśmy tu kilkukrotnie i zawsze odwiedzamy jedno miejsce. Nasz mały zakupowy raj nad jeziorem. Myślę o sklepie „Agraria Riva del Garda”, w którym to zawsze spędzamy sporo czasu.
Można tu dosłownie „zatankować wino” na winnej stacji. Właściwie kiedyś można było. Dziś napis na ścianie mówi „Poproś obsługę sklepu o pomoc – zakaz własnoręcznego tankowania” niestety. To było dużą atrakcją i udało mi się to zrobić własnoręcznie dwu lub trzykrotnie. Jednak dziś już nie można się samemu rządzić i trzeba polegać na pracownikach sklepu, bardzo miłych, więc nie ma problemu. (choć wolałem tankować samemu😊)
Po zatankowaniu naszych zasobników w postaci przystosowanych do przechowywania wina pojemników 2 i 3 litrowych udaliśmy się w dalszą drogę.
Nadmienię tylko, że wino lane z pistoletu jest tu naprawdę tanie, 2 do 3 euro za litr to naprawdę niewygórowana cena, jak za zacny włoski napitek.
Przy wyjeździe z miasteczka zrobiliśmy jeszcze mały przystanek na ładowanie na stacji o mocy 150 kW, położonej tuż nad brzegiem jeziora. Zaraz obok jest dosyć słynne miejsce, gdzie można przekąsić lokalną specjalność, a jednocześnie coś, co bardzo lubimy. Chodzi o Frito Misto, czyli morskie lub jeziorne żyjątka smażone w głębokim tłuszczu.