Elektryczny Fiat 126 vision – prototyp legendarnego „Malucha”
Historia „Malucha” zadziwia
Wyobraźcie sobie tylko jakim viralem stał się słynny „Maluch” w czasach swojej świetności. Produkcja wynosząca 4,7 miliona egzemplarzy, ogromne grono sympatyków, a nawet kolekcjonerzy, którzy obecnie za modele z początkowych lat produkcji są w stanie zapłacić krocie. Taki właśnie był Fiat 126p.
Model ten z powodzeniem zastąpił fiata 500, który jak wiemy, doczekał się już swojego elektrycznego odpowiednika, a nawet modernizacji Abartha. Czy legendarny „Maluszek” podzieli jego los? Pytanie tylko, czy można zastąpić taką ikonę motoryzacji elektrycznym odpowiednikiem.
Fot. www.ma-de-studio.com
Włoski koncept robi piorunujące wrażenie
Zdecydowanie należy zauważyć, że koncepcyjny model elektrycznego Fiata 126 Vision to istny majstersztyk stylizacyjny. Trudno nie zauważyć w nim podobieństwa do spalinowej wersji Fiata.
Niepowtarzalne elementy stylizacyjne w postaci przednich i tylnych reflektorów, charakterystyczny, wymowny „uśmiech” atrapy chłodnicy i przedniego zderzaka, a także kultowe lusterka, które postanowiono zamontować zamiast współczesnego trendu w postaci kamer, mogą się podobać.
Do kogo adresowany będzie Fiat 126 Vision?
Powiedzmy więcej, Fiat 126 Vision to w zasadzie ten sam poczciwy maluch, który został nieco rozciągnięty i elektryfikowany. Chociaż sceptycy mogą widzieć w elektrycznym „Maluchu” podobieństwo do Hondy E, czy linii dachu łudząco przypominającej Audi A1, nie ulega wątpliwości, że koncepcyjna odsłona elektrycznego „Malucha” to coś, na co czekali fani marki.
Jeśli prototyp oficjalnie zostanie dopuszczony do sprzedaży, raczej nie będzie musiał obawiać się o znalezienie rynku zbytu. Bogata historia Fiata 126 i wierne grono fanów modelu daje nadzieje na to, że pierwsze modele zostaną sprzedane, zanim jeszcze zdążą zjechać z taśmy produkcyjnej.
Pomyślcie tylko – powiedzieć po tylu latach: „Jeżdżę nowym Maluchem” to klasa sama w sobie, której trudno poszukiwać w segmentowych bliźniakach koncepcyjnego modelu włoskiej marki.
Komentarze