To że nasi politycy i mówię tu o wszystkich bez wyjątku politykach, szastają publicznymi pieniędzmi i robią co chcą wiadomo nie od dziś.
Niezależnie od opcji politycznej rządzący naszym krajem zawsze lekką ręką wydawali miliardy złotych na różne dziwne pomysły.
Hitem ostatniego rządu jest oczywiście Izera.
Izera czyli wielki przekręt! Bo inaczej nie można tego nazwać. Pomysł, potem powołanie spółki i obsadzenie w niej fachowców i nie tylko, projekty, wreszcie dwa pokazowe auta. Brawo! Jedno jeździło, drugie było pchane, ale wyglądało ładnie.
500 000 000 złotych, tak właśnie tyle zer ma pół miliarda, dużo. Nawet bardzo dużo, kasy wydanej a właściwie roztrwonionej na mrzonkę o własnym aucie elektrycznym.
Tak naprawdę nie wiem po co? Bo są na całym świecie dziesiątki producentów z ogromnym doświadczeniem, którzy to przechodzą na elektryczne modele, bo taki mamy znak naszych czasów.
Małe Peugeoty czy Fiaty w odmianie elektrycznej, większe Ople Astry, czy Renault Megane, Tesle, Audi, Volkswageny, Fordy... 150 różnych elektrycznych modeli aut można zakupić już dziś w naszym kraju, bez żadnego problemu.
Czym miałaby z nimi (i po co) konkurować Izera? W czym Izera miała być lepsza? No podobno w tym że będzie nasza Polska.
Ale, potem zaczęły się dziwne ruchy spółki Electromobility Poland, odpowiedzialnej za cały projekt, ruchy i pomysły z których nagle wyszło, że to chińskie Geely będzie odpowiedzialne za produkcję Izery.
Zaraz, zaraz to miała być polska produkcja, polska fabryka, polskie w 100% auto. Tak głosiła propaganda polityczna odpowiedzialna za ten karkołomny pomysł.
Oczywiście naiwnie kibicowałem Izerze, na początku.
Do momentu w którym zobaczyłem jakie kwoty poszły, na niby, realizację tego projektu. To wyglądało jak szwindel w iście filmowym stylu. Kwoty powalały a efektu nie było.
Co w takim wypadku robią władze, w wypadku kiedy nawet kontrola takiego organu jak Najwyższa Izba Kontroli wykazała ogrom nieprawidłowości finansowych?
Cóż, w takim wypadku władze... ciągnął temat dalej, jakby NIK nie istniała i nie wykazała rażących nieprawidłowości w zarządzaniu publiczną kasą. Dalej dają miliony naszych pieniędzy, które zapłaciliśmy w postaci podatków, na projekt elektryka bez przyszłości.
Być może w innych krajach jest podobnie, jednak moim zdaniem nad wydatkami tego typu, łapę powinna trzymać jakaś instytucja. Neutralna politycznie, która miałaby pieczę nad naszymi wspólnymi pieniędzmi.
Co do polityków to niezależnie od opcji powinni być monitorowani, ich zachowanie, ich wypowiedzi i czyny, to jak wydają lub zamierzają wydawać naszą kasę. To nie folwark w którym jak jesteś na górze to robisz co chcesz. To pieniądze na które my, ciężko pracujemy przez cały rok i tak w kółko aż przejdziemy na emeryturę. Całe życie, nasze życie, jak widać u polityków sprowadza się do jednego. Co tu wymyślić, aby się nachapać.
Jak widać najlepsze są ogromne i kosztowne pomysły, o których nie ma się zielonego pojęcia. Ale na których można przekręcić grubą kasę.
Czy kiedyś dowiemy się na co dokładnie poszło 500 milionów złotych, czyli kwota niewyobrażalna dla większości z nas?
Strzelam w ciemno: NIE!
Czy ktoś zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za niegospodarność w zarządzaniu publicznymi, czyli naszymi wspólnymi pieniędzmi?
Kolejny strzał: NIE!
I obym się mylił w mojej ocenie, tego co jest i co będzie jeśli chodzi o projekt Izera.
Jak to ładnie brzmi: Projekt Izera...