Są różne metody jazdy Teslami i generalnie autami EV. Niektórzy spędzają długie godziny na stacjach ładując auto do 100% i jadą dalej. To nie jest dobra metoda, ponieważ ostatnie 5 a nawet 10% dłuży się w nieskończoność.

Pamiętajmy, że im więcej energii zgromadzone jest w naszej baterii trakcyjnej, tym wolniej auto się ładuje. Moc maleje dość odczuwalnie już od 60% SOC. Tesle potrafią na początku przyjmować nawet 250 kW mocy. To jednak trwa ledwie chwilę, najwyżej kilka minut, kulka z naciskiem na "nie więcej niż 5". Później moc spada, aby w okolicach połowy baterii ładować auto 100-120 kW. Oczywiście moce te będą się różnić w zależności od posiadanego modelu Tesli i jego wieku.

Podróżując dużo po całej Europie, na dodatek różnymi modelami Tesli, od Modelu 3 Long Range począwszy, przez Modele S 85 RWD, 90D i 70D, a na Modelach X 75D i 90D skończywszy uznałem że metoda którą za chwilę opiszę jest najbardziej efektywna i najmniej czasochłonna.

Przekonała mnie o tym moja ostatnia trasa z Polski do południowej Toskanii we Włoszech. Otóż jadąc autem z 2014 roku w napędem na tylną oś i baterią 85 kWh, uznałem że nie będę auta ładował na zapas, zabiera to zbyt dużo czasu. Dużo lepszą opcją jest naładowanie Tesli tyle ile nam potrzeba na dojazd do kolejnej stacji Supercharger, plus mały bufor bezpieczeństwa. U mnie było to 20%. Kiedy podjeżdżałem na Supercharger i podpinałem samochód do ładowarki, zaczynał on pobierać energię, określał jednocześnie ile minut pozostało do końca ładowania. Jednak nie patrzyłem na ten wskaźnik. Zamiast tego znajdowałem kolejny SuC na naszej drodze i wybierałem go jako cel.

Co to dawało? Otóż, auto pokazywało jaki stan baterii będzie miało, kiedy osiągnie ten wybrany przeze mnie cel. Często było to na przykład -18%, lub coś innego ale na minusie. Czyli nie mamy wystarczająco energii aby tam dotrzeć, musimy się ładować. Wskaźnik celu zmieniał swoją wartość, osiągając zero a później rosnąc. Kiedy osiągał 20%, uznałem że jest to wystarczający zapas energii, aby biorąc pod uwagę nawet nieprzewidziane zdarzenia osiągnąć wybrany przeze mnie cel.

20% zapasu było zawsze ilością wystarczającą, aby osiągnąć mój cel bez stresu. Poza tym takie ładowanie ma jeszcze jeden duży plus. Nie spędzamy na stacji ładowania zbędnych minut czy dziesiątek minut. Często wystarczy 20 czy 30 minut aby pokonać kolejne setki kilometrów naszej trasy. Nie porównywałem jeszcze tej metody jeśli chodzi o dokładny czas z innymi metodami, jednak wydaje mi się ona bardziej dynamiczna i dość szybka, bez wrażenia marnowania zbędnego czasu.
Zresztą spróbujcie sami.

Polecam Wam, szczególnie w trasie czy to w Polsce czy poza nią metodę ABC, co oznacza " Always be Charged", czyli zawsze bądź naładowany. To moja żelazna zasada. Zawsze skuteczna. Nie odkładajcie ładowania na później, nie myślcie że jakoś to będzie, jakoś dojedziecie. Może Was spotkać przykra niespodzianka. Kiedy dojeżdżacie do miejsca docelowego, podłączcie auto, czy to będzie hotel, gdzieś po drodze, czy agroturystyka usytuowana między toskańskimi winnicami. Podłączcie i ustawcie ładowanie do 90% SOC. Poziom bezpieczny dla zasięgu, kiedy przyjdzie Wam gdzieś pojechać kolejnego dnia, i poziom bezpieczny dla baterii, bo nie jest naładowana na full, za czym zwykłe litowo-jonowe baterie nie przepadają.(wyjątek stanowią baterie LFP)

Tak więc sposób jazdy zależy od kierowcy i jego preferencji, choć ja polecam Wam to co sam ostatnio zastosowałem. Jest wrażenie dynamizmu i faktycznie nie stoimy godzinami na ładowarkach. Bierzemy tyle prądu, ile nam potrzeba, aby kontynuować bezpiecznie i z zapasem podróż i gonimy dalej... Staramy się aby auto zawsze było wystarczająco naładowane i nie gardzimy nawet zwykłym gniazdkiem, uwierzcie mi ono potrafi często uratować sytuację. Szczególnie kiedy hotel w którym nocujecie nie ma stacji ładowania, żadnej stacji, nie ważne czy szybkiej czy wolnej, ma jednak zwykłe gniazdko, które może Wam zapewnić moc na poziomie nawet 3 kW, niby niewiele ale, kiedy rano wstaniecie Wasza bateria będzie wystarczająco naładowana aby kontynuować podróż i zajechać na najbliższy Supercharger, często oddalony o 50, 100, czy 150 km od waszego noclegu. To co "nakapie" przez noc do baterii auta, spokojnie wystarczy na pokonanie następnego dnia właśnie takiego dystansu. Zawsze miejcie przy sobie komplet kabli do ładowania. Parkingi, hotele czy restauracje w których przyjdzie Wam się zatrzymać, mają często darmowe ładowarki na swoich posesjach, jednak w 95% przypadków wymagają one posiadania własnego kabla Type2, pamiętajcie o tym, bo to ważne narzędzie bez którego czasami trzeba się naprawdę nagimnastykować jeśli chodzi o jazdę po Polsce czy Europie... zresztą, kto ze sobą wozi, ten się nikogo nie prosi, a w przypadku kabla Type2, hotele i inne obiekty jeszcze nie dojrzały, niestety do posiadania takiego właśnie kabla dla potrzeb hotelowych gości. Ciągle widać tu brak wiedzy ogólnej i to nie tylko w Polsce, ale w całej Europie i to bez wyjątku...

Szerokości...na europejskich szlakach.