Tak jest właśnie kojarzony amerykański producent elektryków. Jeszcze klika lat temu kiedy padało hasło samochód elektryczny, padała najczęściej jedna odpowiedź: Tesla.
Firma stała się synonimem elektryka i każdy kto pomyśli o takim aucie ma skojarzenie właśnie z marką Tesla. Zresztą nie jest to ani dziwne ani złe. Jak mówi były dyrektor Forda Mark Fields, taka sama sytuacja ma miejsce w branży. Mowa o producentach aut, i to zarówno tych tradycyjnych, wchodzących w auta EV, jak Ford, czy Volvo, jak również w tych nowych, swego rodzaju nowinkach na rynku, jak Rivian, czy Lucid.
Fields twierdzi że wszyscy kojarzą branżę EV właśnie z Teslą i Elonem Muskiem, czyli twarzą całego elektromobilnego przedsięwzięcia. To właśnie Tesla, na przekór tego co się działo i mówiło na rynku jeszcze 10 lat temu, parła do przodu i nie bacząc na śmiech, czy krytykę produkowała Model S, sztuka za sztuką, chcąc przyciągnąć do siebie jak największą ilość klientów.
Były to czasy kiedy faktycznie większość producentów śmiała się z pomysłu auta na prąd, i wieszczyła jakże szybkie bankructwo Tesli. Być może tak by się stało, gdyby nie "szaleństwo" samego sternika firmy, czyli Elona Muska. Wizjonera, którego jedni uwielbiają inni nienawidzą. Cóż, nie ma osób idealnych a Musk, mimo wrednego charakteru, okazał się czymś w rodzaju koła ratunkowego dla firmy, pakując swoje ostatnie prywatne grosze w firmę, która faktycznie stała na skraju bankructwa.
Dzięki tej determinacji i pieniądzom oczywiście, oraz umiejętności przekonywania inwestorów do swoich wizji, Musk potrafił zapanować nad tym całym produkcyjnym bałaganem i pozyskać niezbędne fundusze, aby prowadzić produkcję i nie dopuścić do niewypłacalności.
Dziś już nikt się z Tesli nie śmieje. Wręcz przeciwnie, koncerny samochodowe znane dotąd jako tradycyjne, okazały się niejako obudzić, i teraz zamiast krytykować Tesle, same produkują coraz więcej modeli w pełni elektrycznych. Dziś nikt już nie uśmiecha się na słowo elektryk czy Tesla. Dziś producenci raczej wzorują się na amerykańskim producencie i zastanawiają się jak go dogonić, bo to że muszą gonić Tesle nie podlega dyskusji.
Podstawowe funkcjonalności Tesli jak aktualizacje online (Over the Air-jak są nazywane), do dnia dzisiejszego sprawiają problem większości producentów aut na świecie. Tesla robi to już od ponad10 lat, od kiedy w 2012 wszedł do sprzedaży Model S. Od samego początku auto aktualizuje swoje oprogramowanie właśnie metodą online, bez potrzeby wizyty w serwisie. Niestety takie wielkie marki jak Audi czy Volkswagen nie mogą sobie z tym poradzić. Trzeba jechać autem na różnego rodzaju akcje serwisowe, czy upgrad'y oprogramowania, podczas gdy właściciele Tesli mają po prostu podpiąć auto do Wi-Fi, i tyle. Reszta dzieje się bez naszej wiedzy.
Oczywiście jest też druga strona medalu. Mowa o niedoskonałościach wykonania aut Tesli. Może nie są one bardzo dokuczliwe, ale pamiętajmy, że kupując auto za kilkaset tysięcy złotych mamy dość spore wymagania. Tesla zdaje się dość często o tym nie pamiętać. To walka, która jest skazana na nasz sukces, jako konsumentów. Jeśli Tesla zamierza sprzedawać swoje auta w naszym kraju, a przecież zamierza, to musi po pierwsze dostosować się do naszego prawa, a po drugie musi zadbać o to, żebyśmy byli zadowoleni zarówno z obsługi sprzedażowej jak i serwisowej. To na pewno wymaga czasu, ale jest jak najbardziej celem osiągalnym.
Same plany firmy są bardzo dobre. Po pierwsze usprawnienie obsługi, co już się dzieje, niestety po fatalnym falstarcie. Po drugie otwarcie w sumie 7 serwisów i 7 salonów, a bardziej "showroomów", w naszym kraju, pozwoli firmie ogarnąć coraz większe zainteresowanie jej autami w naszym kraju. Polska dopiero raczkuje jeśli chodzi o auta EV. Ich sprzedaż to ciągle mały procencik tego co powinno się sprzedawać na naszym rynku jako auta z napędem bateryjnym. Może tak po prostu ma być? Może mieliśmy za duże apetyty i trzeba dać tematowi EV rozwijać się w swoim tempie. Naturalnie, bez parcia na siłę...
Źródło: Tesmanian.com