Straż pożarna na prąd? Tylko w USA.
Elektryki są krytykowane bardzo często.
Jednak nie przeszkadza im to z roku na rok stanowić coraz większego procenta sprzedaży na całym świecie. Mowa o autach osobowych, bo taki sektor jak ciężarówki czy sprzęt strażacki dopiero raczkują, i to dosłownie.
Właśnie teraz w USA pokazano pierwszy w Arizonie w pełni elektryczny wóz strażacki. Wygląda niesamowicie a firma, która go produkuje twierdzi że spełnia on wszystkie funkcje wozów z tradycyjnym napędem.
W informacji prasowej możemy przeczytać:
„Vector — pierwszy w pełni elektryczny wóz strażacki wyprodukowany w Ameryce. Na swojej stronie internetowej firma E-One, czyli producent tego wielkiego strażackiego elektryka podaje: „Zwiększ swoje możliwości gaśnicze i chroń swoje załogi oraz środowisko przed zanieczyszczeniem powietrza i hałasem dzięki Vectorowi, pierwszemu w pełni elektrycznemu wozowi strażackiemu w stylu północnoamerykańskim. Dzięki najpotężniejszemu i najdłużej działającemu akumulatorowi na rynku, ten pojazd jeździ i pompuje wyłącznie za pomocą energii elektrycznej — jest w stanie wykonać 100% zadań naziemnych przy użyciu w 100% prądu elektrycznego. Dostosowując się do Twoich potrzeb, Vector zaspokoi je, zapewniając czystszą i cichszą pracę.
Vector wykorzystuje architekturę 800 V i jest wyposażony w akumulator o pojemności 327 kWh, który napędza silnik elektryczny o mocy 400 kW (536 KM), który z kolei napędza tylną oś lub układ pomp. Podczas pracy pompy silnik może szybko opróżnić pokładowy zbiornik wody i piany o pojemności 530 galonów. Po podłączeniu do źródła wody pompa może rozpylać maksymalnie 1250 galonów na minutę lub przepuszczać 750 galonów na minutę przez cztery węże przez maksymalny czas czterech godzin przy pełnym naładowaniu akumulatora. E-One twierdzi, że jest to „najdłuższy czas pompowania elektrycznego w branży”. Elektryczny wóz strażacki Vector może przyjąć do 120 kW mocy ładowania, co wystarczy na naładowanie pakietu akumulatorów w 3,5 godziny.”
Takie wozy już pracują w USA i to nie tylko w Arizonie.
W innych stanach USA elektryczne wozy strażackie już pracują. Fakt, że nie jest ich zbyt wiele, jednak zapewne jest to związane z ceną takiego sprzętu. Trzeba bowiem mieć świadomość, że takie elektryczne auto służące do pracy w straży pożarnej nie jest tanim zakupem i często kwoty płacone za tego typu wozy strażackie sięgają 1,2 lub nawet 1,5 miliona dolarów.
To bardzo dużo pieniędzy.
Przykładem zaś z naszego podwórka może być to, że wóz do wywozu nieczystości, tak zwana popularnie śmieciarka w wersji standardowej, czyli spalinowej kosztuje około miliona złotych (może ciut więcej, to zależy od wyposażenia i producenta). Natomiast taka sama śmieciarka, ale w wersji elektrycznej, to już koszt sięgający prawie 2 milionów złotych.
Widać więc, że specjalistyczne rozwiązania celowe, jeśli chodzi o auta EV nie są rozwiązaniami tanimi.
To ogromne koszty, najczęściej dotowane lub kupowane, tak jak w przypadku zakupu w Arizonie z obligacji miejskich, oraz kasy miasta, a wszystko to za zgodą mieszkańców.
Jeśli zaś chodzi o rozwiązania dla straży pożarnej, to trzeba mieć świadomość, że tradycyjne wozy strażackie napędzane olejem napędowym, również potrafią kosztować w granicach miliona dolarów lub nawet więcej. Wszystkiemu są winne makroekonomiczne warunki w jakich przyszło nam funkcjonować w ciągu ostatnich 3-4 lat. Tego rodzaju fachowe rozwiązania po prostu bardzo podrożały w ostatnich latach.
Ważne jest jednak, że EV trafiają do coraz większej liczby sektorów takich jak służba zdrowia, policja czy straż pożarna. To kierunek w dobrą stronę, który jak już niektóre departamenty policji nie tylko w USA się chwaliły, daje oszczędności nie tylko na codziennym użytkowaniu elektryków, ale również na serwisie aut, co w przypadku policyjnych radiowozów, było bardzo wysokim kosztem utrzymania policyjnej floty.
Zdjęcia pozyskane z platformy X: