Może nie do końca...
Elon Musk to człowiek myślący nieszablonowo, nie liczący się ze zdaniem innych i na tyle bogaty, że robi co chce i kiedy chce. Jednocześnie jednak chce usprawniać swoje firmy i ich produkty czy usługi. Tak jest ze SpaceX, tak jest z Boring Company, tak jest wreszcie z Teslą. Konkretnie z usługami serwisu, do którego klienci często mają pretensje i zastrzeżenia.
Niestety często sami robią nieelegancką rzecz jaką jest rezygnacja lub niepojawienie się na umówione spotkanie serwisowe.
Musk wpadł na pomysł, że od teraz jeśli umówimy się na serwis i będziemy mieli wyznaczony konkretny termin, ale zrezygnujemy ze spotkania w ciągu mniej niż 24 od jego rozpoczęcia, lub nie pojawimy się w ogóle, Tesla obciąży nas opłatą w wysokości 100$.
Po tym oświadczeniu, które niektórym się nie spodobało, Elon został zarzucony twittami z pretensjami, aby więc nikt nie miał do nikogo żalu, Musk postanowił postawić sprawę nieco bardziej, nazwijmy to uczciwie. Otóż jeśli to klient zawini, zapłaci 100$, ale jeśli to Tesla zawini i odwoła spotkanie, lub przesunie termin serwisu, również ona zapłaci 100$ klientowi.
Wydaje się to być bardziej Fair, w stosunku do klientów, którzy przez taki układ mają odczucie równego traktowania w stosunku do producenta aut. Jest to niejako układ partnerski, kto schrzani, ten płaci. Niezależnie od pozycji, czy jesteś gigantem produkującym auta EV, czy zwykłym "Kowalskim" który akurat tych aut używa na co dzień...
Źródło: Tesmanian.com