Tatra Green House - Ekologiczny domek w samym sercu gór
Ekologiczny domek w samym sercu gór
Mój znajomy i oczywiście elektromobilny góral z Zakopanego, Bartłomiej, postanowił pokazać, że można być na wskroś ekologicznym budując dom, a właściwie nawet dwa w samym sercu polskiej stolicy zimowej, czyli Zakopanego.
Może nie na Krupówkach :), ale dosłownie nieco ponad dwa kilometry od nich.
Odległość przyjemnego spacerku.
Ekologia… z czym nam się kojarzy?
Najczęściej z panelami fotowoltaicznymi, których w kraju przybywa lawinowo. Wtedy mamy prąd ze słońca, to cieszy, ale można pójść o krok dalej, lub nawet kilka. Tak właśnie zrobił nasz Zakopiańczyk.
Zostałem przez niego zaproszony na weekend i skrzętnie skorzystałem z okazji, kiedy dowiedziałem się co mogę zastać na miejscu. A są to rzeczy niezbyt oczywiste, ale jak się okazuje dosyć proste i efektywne, a w czasie eksploatacji skutecznie dbają o środowisko i nie „drenują” z roku na rok portfela, tak jak w przypadku klasycznych rozwiązań.
Jednak Bartłomiej dobrze to wszystko przemyślał i zdecydował się na pełne eko (w mojej ocenie).
Domy są bardzo ciepłe. Podczas budowy zastosowano mnóstwo ekologicznego drewna oraz wielowarstwową izolację ścian. To zapewnia nie tylko dobre wyciszenie budynku, ale przede wszystkim, bardzo dobrą izolację termiczną. Wnętrze jest stylowe i bardzo komfortowe. Widać, że góralska dusza nie żałowała "dutków" na wykończenie całej mieszkalnej przestrzeni. Mamy tu dużo przyjemnego drewna, dużo smaczków, jak choćby narty przymocowane do ściany na piętrze. Mamy góralskie akcenty i zdobienia.
W sumie chyba mamy tu wszystko aby czuć się komfortowo, po góralsku i tylko za zacnym napitkiem trzeba się rozejrzeć, Hej!
Jest więc naprawdę ciepło, nawet kiedy na zewnątrz trzaska mróz.
Są oczywiście i panele fotowoltaiczne, które zapewniają na ten moment nawet 70% niezbędnej energii elektrycznej dla każdego z budynków.
Po co aż tyle prądu?
To proste.
Budynki ogrzewane są pompami ciepła, typu powietrze - powietrze czyli czymś w rodzaju klimatyzacji, bo oprócz tego, że w zimie grzeją (i to naprawdę rewelacyjnie, dla mnie było aż za gorąca, moja żona była za to w siódmym niebie, bardzo lubi ciepło, zarówno na zewnątrz, jak i to wewnątrz domu podczas zimy), to podczas upalnego lata chłodzą budynki. Takie dwa w jednym.
Mamy więc grzanie/chłodzenie napędzane zieloną energią ze słońca.
Mamy również system rekuperacji, z potrójnym systemem filtrów (w tym nawet filtr węglowy) a uwierzcie mi, powietrze w Zakopanem potrafi być zaskakująco zanieczyszczone, co widać na filtrze poniżej.
W budynku mamy więc czyste powietrze o czym jako alergik przekonałem się osobiście i najchętniej nie wyjeżdżałbym stamtąd w ogóle.
Całą nazwijmy ją potocznie kotłownię nasz góral wykonał sam. Co mnie bardzo zdziwiło, bo trzeba mieć ogromną wiedzę, aby te wszystkie eko-gadżety pospinać w jeden żyjący organizm i to w taki sposób, aby działał.
A tu działa wszystko bez zarzutu.
Zielona energia i basta!
Mamy więc prąd ze słońca, którym napędzane jest zarówno ogrzewanie jak i chłodzenie. Mamy zadbany ogród, który koszony jest tylko za pomocą kosy (tak zwykłej kosy jak przed kilkoma dekadami), lub urządzeń akumulatorowych, ładowanych z zielonej energii. Nawet odśnieżarka (byliśmy tam w okresie sporych opadów śniegu) napędzana jest elektrycznie za pomocą wymiennych akumulatorów.
Mamy wreszcie wielki zbiornik wody, który zbiera ją z dachu budynku i ma pojemność aż 1000 litrów, co wykorzystywane jest do podlewania ogrodu, oraz i tu uwaga… do tego, aby spuszczać wodę w toalecie.
Brawo!
To mi się bardzo spodobało, bo oszczędza mnóstwo wody z wodociągu i daje wymierne finansowe i środowiskowe korzyści.
System jednak, który pokazał mi Bartłomiej w łazience zaskoczył mnie chyba najbardziej.
Chodzi o niewielki wymiennik ciepła „Zypho” o mocy odpowiadającej grzałce 8 kW, który został przez naszego
górala ściągnięty aż z Portugalii a służy on do tego, aby odzyskać ciepło z wody spływającej do ścieków, kiedy
bierzemy prysznic.
Mistrzostwo świata. Ciepło owe jest wykorzystywane następnie do wstępnego podgrzania zimnej wody dostarczanej do budynku.
Na każdym kroku natrafiamy na dowody tego, że budynek został przemyślany w każdym calu. Jednak zwraca uwagę również dokładność i perfekcja wykonania. Jeżdżąc po całej Europie autami elektrycznymi spałem już w dziesiątkach jak nie setkach miejsc i powiem Wam jedno. Nigdy nie widziałem tak dopracowanego budynku, zarówno z zewnątrz jak i przede wszystkim wewnątrz.
Prostota, elegancja i dużo drewna, wśród którego czujemy się przytulnie i po góralsku.
Tu żeberka i cytrynówka smakują znacznie lepiej niż w domu setki kilometrów stąd.
Liczy się klimat i wygoda a tu nie brakuje ani jednego ani drugiego.
Całości dopełnia stacja ładowania pojazdów elektrycznych znajdująca się tuż obok dwóch miejsc parkingowych przeznaczonych dla parkujących tu aut. Idealnie, jeśli przyjedziecie elektrykiem, bo ładowanie tu jest darmowe, oczywiście energią ze słońca.
Moc ograniczona jest do 4 kW, ale to w zupełności wystarczy na uzupełnienie energii w naszej baterii, kiedy podepniemy auto na noc. Ja zrobiłem to po południu a rano bateria była pełna, mimo że jej pojemność wynosiła prawie 100 kWh. (oczywiście bateria nie była całkiem pusta, chodziło tylko o doładowanie).
Poza tym budynki są niezależne od sieci energetycznej. Może jeszcze nie całkowicie (o tym w dalszej części artykułu), jednak posiadając zestaw akumulatorów, nawet kiedy prąd, jak to się mówi wysiądzie, w wyniku burzy czy innych atmosferycznych zdarzeń, których przecież w górach nie brakuje, nasze budynki ciągle będą miały energię. Akumulatory zapewniają działanie automatyki budynkowej, oświetlenia czy wentylacji i nie będziemy się musieli przejmować tym, że jakieś drzewo zerwało linię energetyczną, a to zdarza się niestety dość często, przy wiejących jak szalone halnych.
Możemy się więc czuć bezpiecznie i niezależnie, oraz być pewnym, że światła i ciepła nam nie zabraknie, nawet jak inni obok nas będą siedzieć przy świeczkach z Ikei😊.
Uniezależnienie w 100%?
Czy to w ogóle możliwe?
Otóż po rozmowie z Bartłomiejem dowiedziałem się, że tak. To na razie eksperymentalny program i pomysł, ale chodzi o całkowite uniezależnienie budynków od państwowej infrastruktury.
Chodzi o odłączenie ich od sieci energetycznej w sposób całkowity.
Najpierw myślałem, że to niemożliwe, ale… człowiek się uczy całe życie.
Wodór. To klucz do niezależności energetycznej tej zakopiańskiej posesji.
Nasz góral pracuje właśnie nad systemem „niezależności energetycznej” a partneruje mu firma Frako Term, która wymyśliła i wyprodukowała system „Frako Power” umożlwiający właśnie wyżej wspomnianą opcję.
Jak możemy przeczytać na stronie firmy, pomyślała ona o wszystkich aspektach mających wpływ na ogrzewanie i niezależność energetyczną budynku.
• Wszechstronna Integracja Energii: Niezależnie od tego, czy chodzi o energię słoneczną, wiatrową czy inne odnawialne źródła, nasz system został zaprojektowany, aby wykorzystać ich moc.
• Nowoczesne Magazynowanie: Aby zapewnić największą efektywność magazynowania nasz system obejmuje najnowocześniejszą instalację wodorową, zbiorniki do magazynowania sprężonego wodoru oraz moduł zarządzania ciepłem.
• Inteligentne Zarządzanie Energią: Dzięki naszym zaawansowanym modułom kontroli, pomiaru i dystrybucji zapewniamy optymalny przepływ energii, dopasowany do potrzeb i zapewniający najlepszy efekt ekonomiczny.
W zestawie mamy więc bank energii w postaci zestawu baterii, gromadzących energie na przykład z zestawu fotowoltaicznego. Kiedy baterie są pełne to właśnie one zaspokajają podstawowe potrzeby budynku. (co do okresu czasu to baterie mogą zapewnić zasilanie na okres około 2-3 dni)
Zapytacie a co z nadwyżkami energii? Szczególnie latem.
Otóż producent systemu i na to znalazł sposób, a odpowiedzią jest wodór. Nadwyżki energii są przetwarzane na wodór, gromadzony w specjalnych ciśnieniowych zbiornikach. Są one wykorzystywane na przykład podczas zimy, kiedy energii ze słońca jest znacznie mniej.
Wtedy to nasz wodór zostaje zamieniony na energie elektryczną zasilającą cały budynek.
Sprawność systemu jest na bardzo wysokim poziomie.
Baterie to sprawność na poziomie 95% a zestawu wodorowego na poziomie 80%.
Technologia wodorowa służy do uzyskania zapasu energii na wiele miesięcy. Można ją wykorzystać właśnie podczas ciemnych zimowych miesięcy, kiedy sprawność instalacji fotowoltaicznej jest dużo niższa niż podczas gorących słonecznych miesięcy lata. Poza tym system powoduje, że jesteśmy całkowicie niezależni, jeśli chodzi o aspekt energetyczny naszego budynku.
Jedynym minusem jest cena, oscylująca wokół kwoty kilkuset tysięcy złotych. Jednak zawsze w projektach pilotażowych ceny są nieadekwatne do opłacalności użytkowania całego systemu.
Bartłomiej jako swego rodzaju tester sprawdzi, jak działa całe rozwiązanie i czy ma energetyczne i finansowe uzasadnienie.
Jeśli program okaże się sukcesem, zapewne produkcja na większą skalę i większa popularność tego rozwiązania (ekologicznego, podkreślam) wpłynie również na obniżenie ceny takich zestawów.
To już chyba wszystko, jeśli chodzi o ten niesamowity eko-budynek. Już dziś jest bardzo dobrze, jeśli natomiast uda się zrealizować projekt pod tytułem „Wodór” będzie to absolutnie unikatowy dom i to w skali całego kraju. No i zupełnie niezależny od warunków zewnętrznych jak sieć energetyczna, ceny energii czy wreszcie kaprysy pogody.
Komentarze