I ja to rozumiem, ale żeby robić takie kwiatki z cenami?
Niedawno pisałem o tym jak to niemiecki producent sprzedaje swój elektryczny model ID.3 za śmiesznie niską cenę w Chinach, zaś w Europie rąbie taką cenę że głowa boli.

Z kalkulacji wyszło, że Chińczyk, jeśli będzie miał ochotę, może kupić dwie sztuki ID.3 u siebie w Chinach i zapłaci tyle co Europejczyk za jedną sztukę tego auta. Mało tego, obywatelowi Chin zostanie jeszcze na dobre wakacje...

Drugi najnowszy news mówi o tym że Volkswagen wchodzi na chiński rynek ze swoim najnowszym dzieckiem, a oznacza to nic innego jak ID.7 Vission. Ta sama 5 metrowa limuzyna, która w Chinach kosztuje zaledwie 30 400 euro (134 400 zł), w Europie a konkretnie na rynku niemieckim wyceniony jest na prawie dwa razy tyle, bo 57 000 euro (251 900 zł). 

Co prawda chińskie auto ma nieco mniej mocy, jeśli chodzi o napęd na jedną oś bo tylko 201 koni mechanicznych, kiedy wersja na Europę ma ich 282. Jednak różnice między obydwoma pojazdami są naprawdę minimalne, skąd więc taka różnica w cenie?

To nie jedyne przypadki ogromnych dysproporcji między cenami samochodów w Chinach i Europie. Być może jest to spowodowane tym, ze Volkswagen popadł w chińską niełaskę i bardzo słabo radzi sobie na tamtejszym rynku, jednak chyba nie ma usprawiedliwienia nad ceną razy dwa, dla europejskiego klienta. 

Swoją drogą powody tego są na pewno bardzo ciekawe, jednak znając życie raczej nie otrzymamy odpowiedzi na pytanie dlaczego polityka Volkswagena jest tak dziwna i niesprawiedliwa. Właściwie firma pokazuje jawnie co myśli o nas Europejczykach, można nas doić do granic bólu i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić, mimo że jest nas w Europie sporo powyżej 800 milionów.