Tak, niestety to dla naszego kraju typowe postępowanie. Jak to się zaczęło?
Otóż od kilku lat trwa nagonka medialna na auta elektryczne. Nikt nie sprawdza jakie są przyczyny pożarów, jeśli takie auto się zapali, lub co bardzo częste zostanie podpalone. Po co sprawdzać, lepiej napisać i dać krzykliwy nagłówek. Efekt: Będzie się klikać a ludzie będą udostępniać bzdurny news dalej i dalej i dalej. W efekcie przeczytają go miliony osób nie mających pojęcia o technologii EV i wyrobią sobie jakie zdanie? Tak, takie że elektryki się palą i są niebezpieczne.
Nic bardziej mylnego. Niewiedza i powielanie bzdur to przez ostatnie lata nasz sport narodowy.
Jaka jest prawda?
Otóż według badań agencji rządowych w USA i Europie, Straży Pożarnej w wielu krajach w tym w Polsce, oraz największych firm ubezpieczeniowych, jasno wynika po przeanalizowaniu setek tysięcy pożarów, że auta elektryczne palą się niezmiernie rzadko. Dużo rzadziej niż spaliniaki i hybrydy, których to pali się przerażająca ilość (prawie 3500 sztuk na każde 100 000 sprzedanych egzemplarzy)
Straż pożarna opracowuje coraz bardziej nowoczesne i innowacyjne metody gaszenia pożarów EV. Ostatni rekord należy do strażaków z Niemiec, kiedy to ugasili elektryka w 18 minut, wpompowując do baterii pod ogromnym ciśnieniem wodę. Do całego procesu posłużyło urządzenie podające właśnie wodę pod ciśnieniem, które jest od lat na wyposażeniu wozów strażackich. Udało się więc za pomocą starej metody zneutralizować pożar i to bardzo szybko.(18 minut!!!)
Nikt jednak o tym nie pisał, oprócz niemieckich lokalnych mediów. Jednak o pożarze z którym strażacy nie potrafili sobie rzekomo poradzić przez 21 godzin trąbił cały świat. Nie było to jednak prawdą bo straż pożarna poradziła sobie z pożarem auta szybko, a 21 godzin to efekt decyzji o tym że należy auto obserwować aby nie zapłonęło ponownie.
No cóż, nic z tych informacji nie jest ważne, oprócz cyfry 21 i dopisku godzin. Akcja trwała 21 godzin i już mamy news, który powieli się jak zaraza po czym rozejdzie po czeluściach internetu. I tylko garstka ludzi, znających się na autach EV bezie wiedzieć że to stek bzdur.
Po co więc zakazywać wjazdu na parkingi podziemne elektrykom? Kompletnie nie wiem i tego nie rozumiem. Idąc tym tropem powinno się zakazać wjazdu przede wszystkim hybrydom, potem spalinowym, a na końcu dopiero EV, których płonie zdecydowanie najmniej.
Zarządca zasłania się tym że będzie trudno ugasić EV, a czy łatwo jest ugasić pożar? Ogólnie. Pożar to coś co trudno przewidzieć, trudno przewidzieć czy nastąpi, kiedy nastąpi i jak się rozwinie. Pożar może być łatwy do ugaszenia a innym razem zanim się spostrzeżemy obejmie cały budynek. To zależy od wielu czynników.
Nowoczesne metody gaszenia:
Jedną z najnowszych metod na ugaszenie EV są koce gaśnicze. To nic innego jak ciężkie maty, które służą do nakrycia palącego się auta, nie tylko elektrycznego. Takie maty wytrzymują ogromne temperatury i odcinają dopływ powietrza do pożaru. Wiadomo że bez tlenu nie ma płomienia, więc pożar jest niejako duszony i nie rozwija się.
Często w matach takich na ich krawędziach są specjalne obciążniki, które dociążają krawędzie maty i dociskają je do powierzchni. To wersja premium, z takim dodatkowym gadżetem.
Maty tego typu są stosowane na całym świecie i nie zostały opracowane specjalnie dla elektryków. To stara i znana metoda a zarazem bardzo skuteczna, jeśli mamy pożar auta i musimy go odciąć od otoczenia.
Niewiedza zarządców nieruchomości jest zadziwiająca, a to co wiedzą na temat pojazdów elektrycznych pochodzi z artykułów, które od lat krążą po internecie. Te artykuły nie tylko szkodzą użytkownikom aut EV, ale przede wszystkim koncernom produkującym elektryki.
Moja niedawna rozmowa z jednym z wysoko postawionych pracowników międzynarodowego koncerny samochodowego jasno to pokazuje. W rozmowie padło jedno zdanie które chodzi mi po głowie.
Otóż do jednego z salonów tejże fimry wszedł klient, zaoferowano mu jeden z elektrycznych modeli marki, jednak klient stwierdził że nie chce elektrka bo te się notorycznie palą, chce zwykła benzynę.
To oczywiste, że ów klient naczytał się głupich i nieprawdziwych artykułów w internecie czy prasie i powielił nieprawdziwe stwierdzenia.
Jednak moja rozmowa miała ciąg dalszy a nasz rozmówca powiedział mi że jest przerażony całą sytuacją, bo od 2035 roku jego marka będzie produkować tylko EV, po drugie, już centrala firmy naciska aby sprzedawać jak najwięcej aut elektrycznych bo ich produkcja wzrasta.
Jest tylko jeden wielki problem! Klienci nie chcą EV bo się ich boją. Po raz kolejny widać czarno na białym, jak pseudo dziennikarstwo, bo inaczej nazwać tego nie można zrobiło dobrze motoryzacji, która i tak jest w bardzo złym położeniu.
Kłamliwe artykuły z krzykliwymi tytułami zrobiły swoje, a dla mainstreamowych mediów były siłą napędową bo ludzie takie „nieszczęśliwe” newsy czytają i je powielają. Jednak dziennikarze nie zadali sobie trudu aby dojść prawdy, aby zapoznać się z badaniami, zapoznać się z danymi urzędów, straży pożarnych czy firm ubezpieczeniowych. Nie zbadali całej sprawy tak jak to robiło się kiedyś. Redaktorzy naczelni pozwalali publikować takie gnioty, nie zastanawiać się jaki to bezie miało wpływ na branżę moto. Myśleli jak zwykle tylko o sobie.
Tak to działa niestety na całym świecie, nie tylko u nas, no ale cóż, poziom dziennikarstwa w ostatnich latach zszedł poniżej poziomu krytycznego i osiągną całkowite dno. Dziś liczy się nieszczęście, krew, śmierć, zdrada, strzelanina, trupy i ... pożary elektryków.
Dziś prawdziwy dziennikarz z krwi i kości, który sprawdza newsy przynajmniej w 3-4 źródłach zanim opublikuje tekst, to zjawisko tak rzadkie jak nie przymierzając jednorożec. Dziś dziennikarz to ten co przeklikać newsa z jakiegokolwiek źródła, nawet nie sprawdzonego, ważne żeby mówił on na jeden z tematów, które przytoczyłem powyżej. Czy to prawda? To jest już mniej ważne. Ważne że się będzie klikać!!!