Niektórzy producenci aut lobbują, aby nie zaostrzać celów prośrodowiskowych
W centrum debaty o przyszłości motoryzacji mocno przewija się lobby samochodowe, które nieustannie dąży do złagodzenia już i tak uelastycznionych przepisów dotyczących emisji.
Producenci vs. rządy
Ta strategia, przyjmowana przez gigantów takich jak BMW, VW czy Renault, manifestuje się jako próba opóźnienia eliminacji pojazdów spalinowych w Europie, czy też poprzez wpływ na Agencję Ochrony Środowiska (EPA) w Stanach Zjednoczonych w celu złagodzenia prośrodowiskowych regulacji. Mimo że normy i tak nieco złagodzono, to zdaniem niektórych producentów dalej są one zbyt restrykcyjne. Nie wszystkie koncerny chcą przyjąć do wiadomości, że przyszłość rynku motoryzacyjnego należy do innowatorów, a nie konserwatystów.
Chiny, mimo początkowego opóźnienia w rozpowszechnianiu na swoim rynku pojazdów elektrycznych, szybko nadrabiają zaległości. Ten dynamiczny wzrost, wraz z coraz powszechniejszą obecnością chińskich EV w Europie, zagraża utrwalonym tutaj markom. Te, zamiast adaptować się do nowych potrzeb rynku, wolą apelować do rządów o ochronę przed „zalewem” tanich chińskich aut.
Klucz do zwycięstwa
Z takim podejściem mogą przegrać, ponieważ historia przemysłu samochodowego z ostatniej dekady pokazuje, że na oporze wobec zmian łatwo stracić. To Tesla wyznaczyła standardy, którym reszta branży z trudem próbuje dorównać. Próby zahamowania postępu przez lobbing i zwalczanie konkurencji zakończyły się niepowodzeniem i paradoksalnie przyspieszyły dominację Elona Muska.
W erze, w której wielu kierowców domaga się ekologicznych rozwiązań transportowych, jedyną drogą do sukcesu jest przyspieszenie inwestycji w rozwój pojazdów elektrycznych. W przeciwnym razie rynek samochodowy może zostać opanowany przez nowych graczy, dla których zrównoważony rozwój będzie fundamentem działalności. W tej branży producenci muszą szybko dostosowywać swoje strategie do potrzeb rynku. Inaczej zostaną w tyle i będą mieli problem, aby powrócić do czołówki.
Komentarze