-
anonim
Bateria Tesla Y long range z BerlinaJedyne co udało nam się ustalić, to bateria z wersji Standard, to jest 60 kWh LFP od BYD. Jak tylko znajdziemy info na temat wersji Long Range, to odpiszemy -
krzysztof
jak mogę sie zarejestrowac sie w OTOEVMożesz to zrobić podczas dodawania danego materiału - np jak chcesz dodać komentarz lub opinię lub firmę. Wtedy wystarczy, że podasz adres email, a konto się utworzy automatycznie i na maila dostaniesz hasło. -
Redakcja OTOEV.PL
Ile jest salonów Tesli w PolsceNie potrzebujesz żadnego starego „salonu” ani serwisu. Kupujesz w aplikacji Tesli tak jak kiełbasę na allegro. Serwis jest mobilny i przyjeżdżają do ciebie do domu wtedy kiedy robisz kupę w ubikacji. To jest właśnie wolność wg. Elona. I ja się pod tym podpisuję obydwiema rękami! Ps. Akurat wczoraj zgłosiłem regulację klapy w bagażniku. Na gwarancji.
Tesla i prognozy jej sprzedaży nie napawają optymizmem
Jeśli Tesla sprzedaje mniej, to oznacza to jedno. Rynek hamuje…
Początek to piękne czasy, ale już minęły:
Pierwsza fala sprzedaży EV, to byli szaleńcy i zapaleńcy. Oni już kupili swoje Tesle i swoje elektryki.
Dziś mamy drugą falę. Ludzi, którzy nie są fanami elektryków, ale są na tyle ciekawi i mają wystarczającą ilość pieniędzy, aby zakupić sobie auto na prąd.
Dlatego obserwujemy spadek sprzedaży elektryków. Nowa grupa klientów nie kieruje się sercem a bardziej rozsądkiem i rozumem.
Sprzedaż Tesli może spaść w tym roku, i to dość poważnie:
Jeśli Q2 jest tak zły, jak na razie wygląda, Tesla może mieć pierwszy spadek sprzedaży rok do roku od czasu premiery Modelu S w 2012 roku.
9% spadek globalnych dostaw pojazdów elektrycznych Tesli w pierwszym kwartale 2024 r., w połączeniu z innymi danymi, sugeruje, że w tym roku może nie być wzrostu. Po prostu wygląda to źle.
W pierwszym kwartale tego roku Tesla dostarczyła 36,065 mniej EV niż rok temu. Oczekuje się, że w drugim kwartale zobaczymy jeszcze większy spadek - do około 48 000, przy założeniu prognozy na poziomie 418 000.
Tesla sprzedała ponad 1,8 miliona pojazdów elektrycznych w 2023 roku, i to był naprawdę dobry rok. Jednak obecny 2024 nie napawa optymizmem.
Tesla przyzwyczaiła nas do wzrostu każdego roku od 2012 roku:
Firma dostarczyła ponad 1,3 miliona pojazdów elektrycznych w 2022 r. i ponad 1,8 miliona w 2023 r., ale w 2024 r. może nie być wzrostu, niestety.
Innymi słowy, mamy jeden ujemny kwartał, dwa kolejne ujemne kwartały spodziewane i może jeden z pewnym wzrostem. Jeśli zostanie to poprawnie oszacowane, rok byłby ujemny, potencjalnie na poziomie 1,7 miliona jednostek, w porównaniu do ponad 1,8 miliona w 2023 roku. Takie sa szacunki.
Sprzedaż 1,7 miliona pojazdów elektrycznych nadal nie jest zła. Producent z Teksasu prawdopodobnie pozostanie producentem samochodów elektrycznych numer jeden, nieco wyprzedzając BYD, bo ta firma podaje dane sprzedażowe które zawierają oprócz sprzedaży czystych EV również auta hybrydowe.
Z drugiej strony, Tesla była w stanie zwiększać sprzedaż każdego roku od czasu wprowadzenia Modelu S na rynek w 2012 roku. Więc to duża zmiana i znak tego, jak trudny jest teraz rynek. Zdolność do obniżania cen jest prawdopodobnie również w większości wyczerpana, nie można tego robić w nieskończoność. Tesla zaś robi to od dwóch lat praktycznie w sposób regularny co mogło wyczerpać dalszą możliwość obniżek. Choć z drugiej strony byłoby miło, dla klientów😊.
Ale pamiętajmy o jednym. Tesla to Tesla i może się okazać, że ma coś w zanadrzu. Elon Musk i sama Tesla to osobliwości rynku światowego, które mogą zaskoczyć nas praktycznie w każdej chwili, czymś o czym nawet byśmy nie pomyśleli.
Komentarze (3)
Elektryk ma sens ekonomoczny i ekologiczny w Polsce tylko dla posiadaczy wlasnej fotowoltaiki. Reszta to po prostu zasila te EV z naszego mixu weglowego opartego w 70% o paliwa kopalne. Lobbowanie, doplaty jak widac nie przekonaly ludzi do zakupu
Z tym sensem ekonomicznym to się zgodzę pod warunkiem, że jeździ się tylko niedaleko własnego domu, a nie w dalsze trasy. W takim przypadku do sensu ekonomicznego nawet nie potrzeba posiadać własnej fotowoltaiki, na którą, primo, najpierw trzeba wywalić kupę kasy, a secundo, podczas pochmurnych dni, szczególnie w zimie, niewiele się zaoszczędzi lub nawet nic. Ale ja np posiadam plug-ina (plug-in, a czysty elektryk to szalona różnica) i u siebie w domu ładuję go w nocy, korzystając z tańszej taryfy nocnej (0,40 zł/kW), nieraz też ładuję go u rodziny, będąc z wizytą lub czasami na jeszcze istniejących darmowych ładowarkach podczas zakupów (nota bene darmowych jest coraz mniej i niedługo znikną zupełnie). Natomiast w trasie tankuję po prostu benzynę i już. Wielokrotnie też powtarzałem, że do nabycia czystego elektryka żadna siła nigdy mnie nie zmusi. Na koniec: o sensie ekologicznym nie będę się w ogóle wypowiadać, bo to totalny amok obecnych światowych decydentów. Mam nadzieję, że te zupełne wariactwo z tzw "ratowaniem Matki Ziemi" kiedyś się skończy.
Cały czas nie otrzymuję odpowiedzi od nikogo na następujące pytanie. Skoro obecne ceny prądu na publicznych stacjach ładowania są co najmniej porównywalne z cenami benzyny, czy oleju napędowego (o LPG nie wspominam, bo te są już dawno dużo niższe), oczywiście w stosunku do kosztów przejechania 100 km, a pomijając już porównywanie ilości i dostępności (rozmaite aplikacje, śmacje, abonamenty, roamingi itp, bez których na znakomitej większości stacji w ogóle nie naładuje się elektryka) stacji ładowania ze stacjami paliw (nieraz pisałem, że to jest, jak porównywanie widoczności w nocy z widocznością w ciągu dnia), to gdzie jest sens kupowania elektryka dla kogoś, kto często jeździ w trasy, a nie porusza się tylko i wyłącznie dookoła własnego komina? Cena co najmniej taka sama, a każde ładowanie zawsze będzie co najmniej kilkunastokrotnie dłuższe od czasu tankowania. Takie są prawa fizyki i tego się nigdy nie przeskoczy.