To że Tesla ma aktualizacje Over the Air, wiemy od lat 10, kiedy to pojawiły się one w Tesli Model S.
Wiemy również że inni producenci EV po prostu sobie z tą kwestią nie radzą.

Volkswagen AG zatrudnił byłego dyrektora technicznego Tesla Inc., aby pomógł firmie nadrobić zaległości w kwestii oprogramowania pojazdów elektrycznych. Nowy dyrektor VW pracował w przeszłości także w dziale Android Automotive firmy Rivian i Google. 
Według Volkswagena Sanjay Lal dołączy w przyszłym miesiącu do działu Cariad Volkswagena jako szef centrum projektowania oprogramowania. Otrzyma zadanie opracowania nowej platformy oprogramowania, która będzie wykorzystywana w przyszłych pojazdach elektrycznych Volkswagena. 

Oczekuje się, że w pracach zadebiutują dwa projekty Audi i Volkswagena. Wszyscy liczą również, że wyniki centrum staną się także podstawą do skalowania architektury oprogramowania dla marek VW.
Sanjay Lal przez dwa lata pracował jako dyrektor ds. inżynierii w Tesli, zanim w 2019 r. dołączył do projektu Google Android Automotive. Następnie przeniósł się do Rivian, gdzie aż do swojego odejścia pełnił funkcję wiceprezesa ds. platformy oprogramowania.

Dyrektor generalny Volkswagena, Oliver Blume, podejmuje kroki w celu poprawy tego jakże ważnego aspektu, jakim jest soft, jeśli chodzi o auta EV.
Problemy z oprogramowaniem Volkswagena niekorzystnie wpłynęły na sprzedaż na kluczowych rynkach. W Chinach sprzedaż w pełni elektrycznych samochodów Volkswagena pozostaje w tyle za liderami branży, takimi jak Tesla, i lokalnymi potentatami, takimi jak BYD, czy ciekawe i prężnie idące do przodu NIO. 

W Stanach Zjednoczonych samochody elektryczne Volkswagena są wyprzedzone przez konkurentów oferujących znacznie bardziej wyrafinowane oprogramowanie, takich jak Tesla Model Y, czy inne modele tego producenta. 
W pewnym sensie zatrudnienie Lala pokazuje, że Volkswagen poważnie podchodzi do wyścigu o oprogramowanie pojazdów . Jego doświadczenie w Tesli, Google i Rivian prawdopodobnie zapewni mu wiedzę potrzebną do pomocy Volkswagenowi w opracowaniu konkurencyjnej platformy oprogramowania samochodowego. Jeśli mu się to uda, może sprawić, że oferta pojazdów elektrycznych Volkswagena stanie się natychmiast bardziej atrakcyjna dla konsumentów. 

Oby tak się stało, bo to co teraz oferują auta z grupy Vokswagena woła o pomstę do nieba. Pomijam już fakt, że jeszcze do niedawna Audi wzywało swoich klientów, którzy oprócz tego, że musieli pojechać na serwis to dodatkowo, musieli zostawić swoje auto czasami nawet na 2 dni aby serwisanci mogli zaktualizować oprogramowanie pojazdu.

Mamy ładne i nowoczesne europejskie auta elektryczne, jednak ich oprogramowanie wygląda i działa nie przymierzając jakby pochodziło ze „średniowiecza”, przynajmniej tego softowego. Trzymam kciuki za to, aby europejskie marki wspięły się na szczyt i pokazały co potrafią jeśli chodzi o system zarządzania autem za pomocą oprogramowania.
Ale nie skomplikowanego i mającego milion zakładek oprogramowania, a raczej prostego i przejrzystego. Z którym poradzi sobie nawet średnio rozgarnięty człowiek. To ma być proste i skuteczne, przejrzyste i łatwe w obsłudze. Jak guziki w windzie: góra i dół - proste i skuteczne!